Korespondencja z Wenecji
Ten skromny czarno-biały film podbił Wenecję. Dostał najwyższe noty w rankingu międzynarodowych krytyków we włoskim piśmie „Ciak" i ogromne brawa od publiczności. A gdy przewodniczący jury Guillermo del Toro ogłosił, że właśnie „Roma" Alfonso Cuarona została uhonorowana Złotym Lwem, zarówno w sali Pałacu Festiwalowego, jak i w biurze prasowym rozległy się okrzyki radości.
Meksykanin zrobił karierę w USA, na koncie ma uwspółcześnione „Wielkie nadzieje" Charlesa Dickensa, jedną z części „Harry'ego Pottera" czy „Grawitację", która przyniosła mu dwa Oscary. Po 17 latach, jakie minęły od zrealizowanego w ojczyźnie filmu „I twoją matkę też", wrócił do własnych korzeni i wspomnień.
Akcja „Romy" toczy się w Meksyku na początku lat 70. Cuaron opowiada historię swojej rodziny, oczami dziecka obserwuje rozpad małżeństwa rodziców, rozpacz matki, jej próbę odnalezienia w sobie siły do zbudowania samodzielnego życia. Wspomina gosposię, ciepłą i rozumiejącą, która stała się ważną częścią jego dziecięcego świata.
„Roma" to film o potrzebie miłości, o solidarności kobiet, o smaku dzieciństwa, który zostaje w człowieku na zawsze. Jednocześnie reżyser pokazał dawny Meksyk, z rewolucją toczącą się na ulicy i ze społecznymi podziałami. W przeszłości Cuaron znajduje niezbywalne wartości, a także źródła dzisiejszych nierówności i konfliktów.