Autor wielu znakomitych filmów: „Struktury kryształu”, „Spirali”, „Za ścianą”, „Życia rodzinnego”, „Barw ochronnych”, które dały początek kinu moralnego niepokoju, „Życia jako śmiertelnej choroby przenoszonej drogą płciową”, „Persona non grata”.
Twórca, który konsekwentnie opowiada o kondycji polskiego inteligenta. Obywatel świata korzystający z samolotu tak jak inni z taksówki, w rozmowie biegle przechodzący z francuskiego na włoski i z angielskiego na rosyjski. Intelektualista otoczony książkami, śledzący współczesne dyskursy filozoficzno-historiozoficzne, a jednocześnie szef studia Tor, producent, który jako jeden z pierwszych zrozumiał, czym jest filmowy rynek. Reżyser, który nie chadza na łatwiznę, a przecież nie ukrywa, jak bardzo zależy mu na kontakcie z publicznością.
W rozmowie, która ukaże się w „Rz” w najbliższy piątek, Krzysztof Zanussi opowiada:
– Kiedy studiowałem w szkole filmowej, Andrzej Munk kazał nam co tydzień przynosić swoje notatki – spostrzeżenia. Chciał nas nauczyć stałego obserwowania świata. I to mi zostało. Widzę, że podobnie notuje i rysuje Andrzej Wajda. Nie wolno wierzyć, gdy ktoś mówi, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Ciekawość to pierwszy stopień do mądrości. Trzeba być otwartym na świat, nie warto przyjmować gotowych odpowiedzi i zwalniać siebie z obowiązku myślenia.
Zanussi zadebiutował w czasie, gdy jego osobiste, intelektualne filmy oglądały tysiące widzów. Dziś ma świadomość, że zmienił się świat i publiczność. Ale walczy. Także o młodego widza.