Aż 904 nowele filmowe spłynęły na konkurs ogłoszony 1 stycznia tego roku przez działające przy Stowarzyszeniu Filmowców Polskich Studio im. Andrzeja Munka. Oczekiwaliście takiego odzewu?
Dariusz Gajewski:
Liczyliśmy na około 300 prac, ale to, co się zdarzyło, przekroczyło nasze wyobrażenia. Mamy więc sporo czytania.
Jak pan tłumaczy taką reakcję. Przecież nie jesteście jedyną instytucją, która produkuje filmy. Konkursów scenariuszowych też jest kilka.
Myślę, że zadecydowały dwa czynniki. Po pierwsze dużo ludzi chce dziś pisać dla filmu. Także spoza branży. Dostaliśmy teksty od literatów, dziennikarzy, ale też od osób, które nie zajmują się zawodowo pisaniem. Istotne było też, że nie ogłosiliśmy konkursu na scenariusz, a na nowelę filmową. Na zapisanie filmowego pomysłu potrzeba mniej czasu. Nie trwa to rok czy dwa, jak w przypadku scenariusza. Jeśli ktoś ma sprecyzowany pomysł, nowelę można napisać nawet w wieczór albo dwa.