Z artystą wideo i reżyserem Tzu Nyen Ho rozmawia Anna Kilian

Z singapurskim artystą wideo i reżyserem rozmawiamy o szpitalach psychiatrycznych, dyskryminacji umysłowo chorych i inspiracji Witoldem Gombrowiczem.

Publikacja: 02.11.2010 20:12

Tzu Nyen Ho jest znany w galeriach i na festiwalach całego świata

Tzu Nyen Ho jest znany w galeriach i na festiwalach całego świata

Foto: Materiały Organizatora

[b]Jest pan związany ze sztukami pięknymi. Zdaje pan sobie sprawę, że nie dla każdego widza kinowego – może tak być i w Polsce – odbiór pana filmów jest łatwy?[/b]

[b]Tzu Nyen Ho:[/b] To prawda – moje prace pokazywane są w galeriach i muzeach. Jednak tworząc je, staram się, by były zrozumiałe. Odbiór sztuki zawsze wymaga wysiłku ze strony publiczności. Myślę, że każdy jest wystarczająco bystry, by rozumieć sztukę, także i moje filmy. Potrzeba tylko odrobiny skupienia.

[b]W pierwszej scenie „Tutaj” chory psychicznie bohater przygląda się rysie na ścianie w mieszkaniu, które dzieli z żoną. Tak samo robi bohaterka słynnego filmu na temat szaleństwa – „Wstrętu” Romana Polańskiego – grana przez młodą Catherine Deneuve. Pamięta pan tamten obraz?[/b]

Tak, niedawno widziałem go po raz kolejny. Ale bezpośrednia inspiracja była inna, choć wzięła się także z dzieła polskiego autora. To jedna ze scen „Kosmosu” Witolda Gombrowicza, w której Witold przygląda się plamom na suficie, co powoduje u niego rodzaj objawienia. Wydaje mu się, że oto posiadł wiedzę na temat całego systemu logicznego rządzącego wszechrzeczą. W konsekwencji kontemplacji pękającej ściany mój bohater He Zhiyuan morduje żonę i zostaje umieszczony w szpitalu psychiatrycznym.

[b]Czy Island Hospital, w którym toczy się akcja filmu, istnieje i działa? Czy ekipa korzystała z nieużywanego już budynku?[/b]

Kręciliśmy w nieczynnym już szpitalu psychiatrycznym, nieużywanym od 20 lat. Tam sprowadzili się aktorzy i ekipa. To było niesamowite – na nowo zapełnić, zaludnić te miejsca. Odgrywać tam sceny znane z historii kina. Bo mój zamysł był m.in. taki, by na nowo odegrać pewne znane ujęcia w realiach szpitala psychiatrycznego, na przykład zakończenie „Powiększenia” Antonioniego czy klasyczny gag z niemego „Polewacza polanego” braci Lumiere.

[b]Znana jest pana fascynacja pracami Michela Foucaulta. W „Tutaj” widać wpływ „Historii szaleństwa w dobie klasycyzmu”.[/b]

Niekiedy całe passusy z tej książki wykorzystałem w dialogach, podobnie jak kilkoro postaci. Ale moje zainteresowanie takimi placówkami zaczęło się dziesięć lat temu, gdy byłem 20-latkiem i zrobiłem charytatywny projekt wideo dla małego szpitala psychiatrycznego. W ciągu pięciu dni dużo rozmawiałem z pacjentami i wykorzystałem te dialogi w „Tutaj”. Wówczas zauważyłem, jak wiele osób musi szukać pomocy psychiatrów. Był nią mój najlepszy przyjaciel, poddany leczeniu w szpitalu, gdy mieliśmy po 16 lat. Spacerując z nim po szpitalnym ogrodzie, widziałem, jak obserwuje nas personel. My zaś przyglądaliśmy się im. Granica między światem ludzi zdrowych i uznanych za chorych jest umowna. Oni mogliby się znaleźć tam, gdzie my.

[b]Jaki jest stosunek do chorych psychicznie w Singapurze?[/b]

Są dyskryminowani przez społeczeństwo, które nie akceptuje rozmów na ich temat. To niezrozumiałe, zważywszy na to, że Singapur ma niezwykle wysoki odsetek chorych psychicznie. Jest to spowodowane wysokim poziomem stresu w naszym malutkim państwie, w którym pracuje się ponad miarę. Ale w Azji praktyka psychoanalizy, przepracowywania swoich traum nigdy się nie przyjęła.

[b]„Ziemia” to wizualny kolaż czerpiący z klasycznego malarstwa. Czy kiedyś nakręci pan „normalną” fabułę, jak inni znani artyści wideo – Steve McQueen (znany u nas „Głód” – przyp. red.) czy Shirin Neshat („Kobiety bez mężczyzn” – premiera już 19.11 – przyp. red.)?[/b]

Jestem pewien, że nie. Byłem nieco rozczarowany zbyt klasyczną narracją u McQueena. Filmu Neshat jeszcze nie widziałem.

[ramka][srodtytul]W pięciu smakach[/srodtytul]

Tzu Nyen Ho to singapurski multimedialny artysta wizualny, performer i reżyser. Wystawiał m.in. w paryskim Centre Georges Pompidou i w Institute of Contemporary Arts w Londynie. Inspiruje się Michelem Foucaultem i Gilles’em Deleuzem. „Tutaj” oglądali widzowie w Cannes, zaś „Ziemia” – hipnotyzujący obraz wideo skonstruowany z ludzkich ciał, przedmiotów, roślin, światła i muzyki (m.in. Tricky’ego) – pokazywana była w Wenecji. Do końca festiwalu Pięciu Smaków (jest tak oblegany, że trzeba się liczyć z siedzeniem na plastikowych dostawkach) obejrzymy jeszcze m.in. „Jestem cyborgiem i to jest OK” Koreańczyka Park Chan-wooka, „Zwyczajną historię” Tajlandki Anochy Suwichakornpong oraz halloweenową „Tajską Noc Grozy” z horrorami tandemu Banjong Pisanthanakun i Parkpoom Wongpoom.[/ramka]

[b]Jest pan związany ze sztukami pięknymi. Zdaje pan sobie sprawę, że nie dla każdego widza kinowego – może tak być i w Polsce – odbiór pana filmów jest łatwy?[/b]

[b]Tzu Nyen Ho:[/b] To prawda – moje prace pokazywane są w galeriach i muzeach. Jednak tworząc je, staram się, by były zrozumiałe. Odbiór sztuki zawsze wymaga wysiłku ze strony publiczności. Myślę, że każdy jest wystarczająco bystry, by rozumieć sztukę, także i moje filmy. Potrzeba tylko odrobiny skupienia.

Pozostało jeszcze 87% artykułu
Film
„Fenicki układ” Wesa Andersona: Multimilioner walczy o przyszłość
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Film
Hermanis piętnuje źródło rosyjskiego faszyzmu u Dostojewskiego. Pisarz jako kibol
Film
Polskie dokumentalistki triumfują na Krakowskim Festiwalu Filmowym
Film
Nie żyje Loretta Swit, major "Gorące Wargi" z serialu "M*A*S*H"
Film
Cannes 2025: Złota Palma dla irańskiego dysydenta