Mariah Carey gra pracownicę społeczną w filmie "Hej skarbie"

Wielka gwiazda pop Mariah Carey opowiada o swojej roli w filmie "Hej, skarbie" Lee Danielsa

Aktualizacja: 05.11.2010 11:41 Publikacja: 03.11.2010 20:49

Mariah Carey gra pracownicę społeczną w filmie "Hej skarbie"

Foto: AFP

[b]Za udział w zmiażdżonym przez krytyków filmie "Glitter" dostała pani w 2001 roku Złotą Malinę. Dziś za rolę w "Hej, skarbie" zbiera pani znakomite recenzje, kilku znanych amerykańskich recenzentów uważało nawet, że zasłużyła pani na nominację oscarową. [/b]

[b]Mariah Carey:[/b] Wyciągam wnioski z porażek. Zrozumiałam, że powinnam stawać przed kamerą tylko wtedy, gdy naprawdę coś mnie zafrapuje. Tak jak w przypadku filmu Lee Danielsa.

[b]Co tak panią wciągnęło? [/b]

Dobrze znam poczucie osamotnienia, jakiego doznaje młoda bohaterka powieści. Pochodzę z mieszanej rodziny: matka była białą Irlandką, ojciec – Afroamerykaninem. Nigdy do końca nie wiedziałam, do której z tych społeczności należę, nigdzie nie traktowano mnie jak swojej.

[b]Odeszła pani bardzo daleko od Harlemu i świata, o którym film opowiada. [/b]

Bo prowadzę dostatnie życie? Nie mieszkam w Harlemie, ale mam go we krwi. Moja babka żyła tam długo, ojciec też. Rozumiem to miejsce i krzywdę ludzi podobnych do bohaterki filmu Claireece. Sama miałam niełatwe dzieciństwo. Wiem, jak czasem trudno o nadzieję. Zwłaszcza gdy ma się ciemny kolor skóry.

[b]W Ameryce rządzonej przez Obamę sporo się chyba pod tym względem zmieniło. [/b]

Zdecydowanie tak. Długo czekaliśmy na chwilę, w której poczujemy, że we własnym kraju nie jesteśmy obcymi z marginesu, lecz obywatelami. Dzięki Obamie tak się stało. To fantastyczny facet, który udowodnił, że Ameryka może być ojczyzną wszystkich. Co nie znaczy, że zapanowała ogólna szczęśliwość i nie ma tragedii takich jak w "Hej, skarbie". [b]W zespole aktorskim filmu trudno rozpoznać gwiazdę o pięciooktawowej skali głosu, która wprowadziła na listy przebojów wiele hitów i której na festiwalu w Cannes towarzyszyło nieustannie dwóch ochroniarzy. [/b]

Na tym chyba polega aktorstwo? Każe całkowicie wyzbyć się próżności. Na scenie muszę atrakcyjnie wyglądać, to część mojego zawodu. I nie będę się krygować: lubię być dobrze ubrana, umalowana i uczesana. Ale w "Hej, skarbie" musiałam wejść w skórę innej osoby. Znajomi mnie nie poznali, więc chyba się udało.

[b]Zagrała pani pracownicę społeczną. [/b]

Kogoś, kim nigdy nie byłam. Ale przecież, stykając się z tragedią i tajemnicą, każdy czło- wiek zadaje sobie pytania: co się stało? Jak mogło do tego dojść? Film opowiada o molestowaniu seksualnym nielet- nich w rodzinie. O tym mało kto ma odwagę mówić głośno. Stoję w nim po stronie ludzi pokrzywdzonych. To mi sprawia wielką satysfakcję.

[b]Lee Daniels mówił, że nie mógł pani zapewnić warunków, jakie zwykle gwarantują pani kontrakty. A pani bez skargi się na to godziła. [/b]

Do ludzi, którzy osiągnęli jakiś sukces w show-biznesie, stosuje się dziwne kalki. Jestem ciężko pracującym człowiekiem. Moje płyty nie spadają mi z nieba. To wynik potwornej harówki. A luksus też, jak jest, to jest. A jak go nie ma, to co? Gdybym w skromnej, niezależnej produkcji zaczęła stroić fochy, rozbiłabym pracę innych. Zresztą moja przyczepa na planie była znacznie wygodniejsza i bardziej elegancka niż mieszkanie, w którym wyrosłam. Nie wystąpiłam w "Hej, skarbie" po to, żeby zakosztować pozycji hollywoodzkiej gwiazdy, ale dlatego, że w scenariuszu dostrzegłam dramat, o którym warto opowiedzieć światu. Zwłaszcza że nie jest wyssany z palca, wymyślony za biurkiem. Wiem, jak często takie tragedie zdarzają się naprawdę. Nie tylko w Harlemie.

[b]Czy doświadczenie aktorskie jest dla pani ważne? Co pani dała ta rola? [/b]

Szansę przyjrzenia się innej części mnie samej. Okazało się to ważne. Album, nad którym potem pracowałam, jest bardzo szczery. To ja. Taka właśnie jestem. Myślę, że udział w "Hej, skarbie" pomógł mi się otworzyć.

[b]Czy teraz będziemy panią widywać na ekranie częściej? [/b]

Nie chcę tracić kontaktu z kinem. Ale nie interesuje mnie udział w jakimkolwiek hicie, gdzie wykorzystywano by moje nazwisko do reklamy filmu, a ja na ekranie miałabym tylko pięknie wyglądać i szczerzyć zęby. To byłby krok do tyłu. Nie jestem aktorką, nie muszę grać nieustannie. Na co dzień piszę piosenki, śpiewam, produkuję swoje płyty. I bardzo lubię to robić. Mam też udane życie prywatne, bo dwa lata temu podjęłam najlepszą decyzję w swoim życiu i znów wyszłam za mąż. Na następną rolę filmową mogę więc czekać nawet bardzo długo, ale chcę, by była równie ważna jak w "Hej, skarbie".

[b]Za udział w zmiażdżonym przez krytyków filmie "Glitter" dostała pani w 2001 roku Złotą Malinę. Dziś za rolę w "Hej, skarbie" zbiera pani znakomite recenzje, kilku znanych amerykańskich recenzentów uważało nawet, że zasłużyła pani na nominację oscarową. [/b]

[b]Mariah Carey:[/b] Wyciągam wnioski z porażek. Zrozumiałam, że powinnam stawać przed kamerą tylko wtedy, gdy naprawdę coś mnie zafrapuje. Tak jak w przypadku filmu Lee Danielsa.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
Film
Mastercard OFF CAMERA: Kraków zalany słońcem i ciekawymi filmami
Film
Największe katastrofy finansowe Hollywood ostatnich miesięcy. Na liście gwiazdy
Film
Nieznane wywiady papieża Franciszka
Film
Bono gwiazdą Cannes. Na festiwalu odbędzie się premiera dokumentu o muzyku U2
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Film
Film o kocie, który ucieka po gigantycznej powodzi, podbił świat
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne