Reklama

Niezwykle krwawa „Kołysanka”

Francuska reżyserka Lucie Borleteau mówi o swoim społeczno-rodzinnym thrillerze. Premiera w VOD.

Aktualizacja: 08.06.2020 17:59 Publikacja: 08.06.2020 17:22

Karin Viards w filmie „Kołysanka” w roli opiekunki, która nie może sobie poradzić z załamaniem nerwo

Karin Viards w filmie „Kołysanka” w roli opiekunki, która nie może sobie poradzić z załamaniem nerwowym

Foto: materiały prasowe

Czytałam, że tragedia, w której przecina się los dzieci i ich opiekunki, wydarzyła się naprawdę w Nowym Jorku. Czy to prawda?

Tak. I było o niej głośno, bo dotknęła rodzinę z najwyższej amerykańskiej półki – absolutnej elity finansowej. Ale ja, kręcąc „Kołysankę", oparłam się na powieści Leili Slimani, która tamtą historię z Manhattanu przeniosła do Paryża. Dzięki temu mogłam sportretować dzisiejsze społeczeństwo francuskie. Moi bohaterowie należą do klasy średniej. Są dość skromnymi ludźmi, oddaną dzieciom nianię traktują nie jak służącą, lecz jak przyjaciółkę, niemal członka rodziny.

Slimani powiedziała w jednym z wywiadów, że każdy potwór ma swoją historię.

To właśnie ujęło mnie w jej powieści. Leila stworzyła portret kobiety, która nie jest żadnym mostrum. Pokazała kobietę samotną, która mieszka w strasznych warunkach, w obskurnej, „złej" dzielnicy. Ewidentnie coś jej w życiu nie wyszło. W dzieci, którymi się opiekuje, wlewa więc całą swoją miłość. Powoli zagarnia je dla siebie, odsuwając od rodziców. Są dla niej wszystkim. Ucieczką od pustki. Może dlatego potrafimy na początku kibicować tej miłości: każdy zna doświadczenie samotności, potrafi zrozumieć jej rozpacz i jej nadzieje. To potworna, patologiczna sytuacja, ale Louise zabija dzieci poniekąd z miłości. Wyrzucona z pracy, chce je zabrać ze sobą. Staje się niepoczytalna.

Louise ma z tymi dziećmi lepszy kontakt niż ich matka. Nie akceptuje pani modelu młodej rodziny, w której kobieta, wychowując dzieci, daje sobie prawo do rozwoju zawodowego i pełni życia?

Reklama
Reklama

Odwrotnie! Myriam wraca do pracy i ma do tego prawo. Nie każdy chce być żoną i matką na pełny etat. Jeśli żałujesz, że się poświęcasz, stajesz się zgorzkniały. Ja sama mam dwoje dzieci. Kiedy urodziłam pierwszą córkę, nie pracowałam jeszcze jako reżyserka. Ale bardzo chciałam kręcić filmy. Ludzie mówili: „Daj sobie spokój, masz dziecko". Odpowiadałam: „To co? Także dla niego to robię". Zawsze chciałam pokazać swoim dzieciom, że w życiu trzeba biec za marzeniami. Ale „Kołysanka" ma też wydźwięk społeczny. Moja filmowa rodzina nie może oddać dzieci do przedszkola, bo takich państwowych placówek w Paryżu brakuje. Niania też popada w obłęd, nigdzie nie znajdując pomocy.

Ostatnio na ekranie pojawia się coraz więcej mocnych bohaterek.

To prawda, tradycyjnie kobieta najczęściej była przedstawiana albo jako femme fatale, albo jako ofiara lub co najwyżej dodatek do mężczyzny. Żona, kochanka. Dzisiaj trzeba o kobietach mówić inaczej, pokazywać złożoność ich charakteru i sytuacji. I przypominać, że macierzyństwo też nie jest proste.

A jak teraz wygląda we Francji sytuacja kobiet reżyserek na tle reżyserów?

Lepiej niż kiedyś. W mojej generacji nie ma jeszcze równowagi, ale też ja nigdy nie czułam się gorzej traktowana. Moją wielką szkołą filmową była współpraca z Claire Denis, która mnie – skromną asystentkę – dopuściła do pracy nad scenariuszem „White Material". Claire była w swoim pokoleniu ewenementem, przecierała szlaki. My, trzydziestokilku- czy czterdziestolatki, mamy wiele wzorów. Ale walka się jeszcze nie skończyła. Dążymy przecież do 50:50.

Czy młodym artystom trudno jest dzisiaj przebić się w branży filmowej?

Reklama
Reklama

We Francji jest teraz mniej pieniędzy na kulturę. Ale staramy się przekonywać, że trzeba wspierać także mniej doświadczonych twórców. Nową falę tworzyli młodzi ludzie: nigdy nie wiadomo, kto będzie następnym Godardem. Dlatego trzeba stawiać na różnorodność i dofinansowywać nowe talenty. Można oczywiście zrobić film telefonem, ale prawdziwe kino musi mieć zaplecze; ekipę, aktorów, cały zespół ludzi, którzy wkładają w niego swój wysiłek, który pomaga stworzyć piękny obraz.

To jakie ma pani plany na przyszłość?

Pracuję nad scenariuszem filmu o tancerkach zatrudnionych w klubie ze striptizem. A marzenie? Chciałbym zrealizować animację. Bo tęsknię za nowymi doświadczeniami. Trochę jak dziecko, które stale chce uczyć się czegoś nowego.

Choroby cywilizacji

Myriam i Paul, bohaterowie „Kołysanki", są młodym, inteligenckim małżeństwem z dwojgiem małych dzieci.

Gdy kobieta chce wrócić do pracy, wynajmują nianię. Idealną, oddaną. Jednak z biegiem czasu samotna i przegrana życiowo Louise chce przejąć pełną kontrolę nad rodziną. Staje się groźna. Dramat psychologiczny ze społecznym tłem zamienia się w thriller.

Aktorka Lucie Borleteau, która sześć lat temu zadebiutowała jako reżyserka nominowanym do Cezara filmem „Fidelio", oraz odtwórczyni głównej roli Karin Viard stworzyły bolesne studium popadania w obłęd, nie zapominając przy tym o refleksji na temat napięć i nierówności we współczesnych zachodnich społeczeństwach. —b.h.

Film
Oscary 2026: Krótkie listy ogłoszone. Nie ma „Franza Kafki”
Film
USA: Aktor i reżyser Rob Reiner zamordowany we własnym domu
Film
Nie żyje Peter Greene, Zed z „Pulp Fiction”
Film
Jak zagra Trump w sprawie przejęcia Warner Bros. Discovery przez Netflix?
Film
„Jedna bitwa po drugiej” z 9 nominacjami Złotych Globów. W grze Stone i Roberts
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama