- Ten, kto unika sacrum – nie zagrzeje tu miejsca – zauważa jeden z prowadzących chór.
Do tego dochodzi pielęgnowanie tradycji muzycznej, ale i wspólnoty. Wszyscy mieszkają razem w internacie – w pokojach razem z 9-latkami są też 18-latkowie. Chłopcy akceptują tę sytuację – więcej – cenią ją. Starsi mają obowiązki wobec młodszych, przekazują im swoje doświadczenia. Ale nie zawsze oznacza to tylko wyrozumiałość – starsi potrafią wyznaczyć też młodszym kolegom dodatkowe obowiązki za brak dyscypliny czy inne drobne wykroczenia...
10-letni Cornelius mówi, że płacze nieraz z tęsknoty za domem, ale że starsi chórzyści wytłumaczyli mu, że to normalne. A starszym kolegom się ufa.
Życie w grupie jest trudną próbą – trzeba umieć się podporządkować. Jest to tym trudniejsze, że warunki codziennego życia nie są proste – pokoje wieloosobowe, mało własnej przestrzeni, jadalnie i umywalnie też przypominają bardziej te wojskowe niż takie z luksusowych pensjonatów. Szkoła św. Tomasza licząca 700 uczniów, do której uczęszcza wszystkich 93. chórzystów, szczyci się najlepszą średnia stopni w Saksonii.
Obowiązuje ścisły plan zajęć – na przykład tylko 15 minut jest przeznaczone na zjedzenie obiadu. Oprócz codziennych prób obowiązkowe są lekcje fortepianu. Przez tydzień chórzyści przygotowują kantatę, na którą zawodowy chór potrzebuje około pół roku...
- Skład chóru zmienia się całkowicie co 3 lata, bo rozwijają się głosy i ciała chłopców – wyjaśnia szef chóru. - Największym wyzwaniem jest utrzymanie poziomu wykonania.