"Mur": Przeprowadzka do lepszego świata

Debiut Dariusza Glazera z pewnością wart jest zauważenia. „Mur" od piątku w kinach.

Aktualizacja: 31.08.2015 21:39 Publikacja: 31.08.2015 20:11

Marta Nieradkiewicz i Tomasz Schuchardt w „Murze”

Marta Nieradkiewicz i Tomasz Schuchardt w „Murze”

Foto: Alter Ego Pictures

W socjalizmie królowały hasła o równym starcie, teraz modne są stwierdzenia o demokracji, o „braniu spraw we własne ręce", „wietrze wiejącym w żagle tak samo dla wszystkich". Tymczasem Dariusz Glazer portretuje Polskę pełną nierówności, w której ćwierć wieku po transformacji ustrojowej wytworzyły się nowe kasty i klasy.

Jego „Mur" pokazuje powiększającą się przepaść, jaka te klasy oddziela. I przypomina, że nasze współczesne podziały mają podłoże nie tylko polityczne. Także ekonomiczne, społeczne.

Mariusz, bohater „Muru", należy do tych, których przemiany zostawiły gdzieś w tyle. Mieszka z chorą na depresję matką w bloku z wielkiej płyty, zarabia na życie, jak się da: remontuje mieszkania, handluje marihuaną. Odkłada pieniądze, żeby kiedyś kupić albo przynajmniej wynająć mieszkanie w tym lepszym świecie. Wreszcie to robi. I zaprzyjaźnia się tam z młodą sąsiadką: córką dewelopera, samotnie wychowującą dziecko. Dziewczyna jest Mariuszem zainteresowana, ale co o nim wie?

Tytułowy, niewidzialny mur w filmie wyrasta między apartamentowcami a kamienicami z odrapanymi klatkami schodowymi. Między ludźmi wykształconymi, idącymi z prądem, a tymi, którzy nie mają szans na porządną szkołę, dobrą uczelnię, wyjazd na zagraniczny staż, mieszkanie kupione przez rodziców.

Glazer pokazuje, że ów mur jest nie do zburzenia. Bo co może wiedzieć facet, który w podziemnym parkingu wsiada do samochodu i jedzie do pracy we własnej firmie lub w korporacji, o chłopaku takim jak Mariusz? Może co najwyżej wynająć go, żeby mu pomalował mieszkanie.

W wywiadach reżyser powołuje się na książkę „Płynna nowoczesność" Zygmunta Baumana, który pisał w niej m.in. o izolacji grup uprzywilejowanych. I o spotkaniu „obcego z obcym", które w niespójnej rzeczywistości jest wydarzeniem bez przeszłości i przyszłości. Takie jest też spotkanie Mariusza i Agaty.

Film Glazera nie całkiem jednak przekonuje. Obraz świata wydaje się zbyt uproszczony, może dlatego, że za mało dowiadujemy się o bohaterach. Agata jest postacią enigmatyczną, nie bardzo zrozumiałe jest jej zainteresowanie dość prymitywnym i na pierwszy rzut oka słabo wykształconym chłopakiem. Niewiele też wiemy, kim naprawdę jest Mariusz. Co przeżył? Skąd w nim tyle naiwności?

Ale jednocześnie „Mur" to propozycja obiecująca. Pojawił się w polskim kinie ktoś uczulony na sprawy społeczne, potrafiący obserwować życie i dostrzegać dramaty zwykłych ludzi.

Tę wrażliwość i przenikliwość czuło się już w znakomicie przez Glazera napisanym scenariuszu, na którego podstawie Marcin Wrona zrobił „Chrzest". I w krótkiej „Podróży" – historii rodziny z warszawskiego blokowiska, której życie rozpada się wśród codziennych trudności i niespełnień. Z zaciekawieniem czekam na następny jego film.

Film
Hermanis piętnuje źródło rosyjskiego faszyzmu u Dostojewskiego. Pisarz jako kibol
Film
Polskie dokumentalistki triumfują na Krakowskim Festiwalu Filmowym
Film
Nie żyje Loretta Swit, major "Gorące Wargi" z serialu "M*A*S*H"
Film
Cannes 2025: Złota Palma dla irańskiego dysydenta
Film
Krakowski Festiwal Filmowy będzie w tym roku pełen hitów
Film
Festiwal w Cannes i zaskakujące opowieści o rodzinie
Patronat Rzeczpospolitej
Największe kino plenerowe w Polsce powraca!