Bekmambetow urodził się w Kazachstanie, w młodości dużo czasu spędził w ukraińskich miastach Czernichów i Chersoń. „Bardzo boli widok, jak ten świat rozpadł się w ciągu jednej nocy” – mówi.

Filmowiec, który mieszka ostatnio w Los Angeles przygotowuje film dokumentalny „DWW1” o manipulacjach propagandowych i obrazie wojny w kulturze cyfrowej. Twierdzi, że to, co dzieje się dziś w Ukrainie przypomina wojnę w Afganistanie. W podobny sposób przemieszczają się wojska rosyjskie, podobnie też wygląda manipulacja wprowadzaną w błąd opinią publiczną.

„Zbieramy dowody na to, że cyfrowa przestrzeń stała się nie tylko bezcennym narzędziem informowania o wydarzeniach na froncie, ale też polem do  rozpowszechniania fałszywych materiałów — powiedział Bekmambetow dziennikarzowi portalu „Deadline”. – Trzeba zrozumieć jak radzić sobie z przemocą, mową nienawiści, dezinformacją i propagandą. Jak zapewnić ludziom dostęp do zweryfikowanych i wiarygodnych informacji.”

Reżyser popiera decyzje wielu festiwali filmowych oraz Europejskiej Akademii Filmowej, by zbojkotować rosyjskie kino.

„To w ogóle nie jest odpowiedni czas na festiwale: w czasie, gdy na Ukrainie przelewa się krew, europejskie festiwalowe krwistoczerwone dywany nabierają złowrogiego znaczenia – stwierdził Bekmambetow.