Od lat 80. ubiegłego wieku państwa uprzemysłowione zaczęły się masowo zadłużać. Wraz z dojściem do władzy Margaret Thatcher i Ronalda Reagana rozpoczął się czas neoliberalizmu. Najpierw nastąpiło popuszczanie podatków i prywatyzacja dóbr państwowych, a w ślad za tym rozwój centrów finansowych. Potem przyszła deregulacja kredytów bankowych i mieszanie się pieniędzy na rynkach całego świata. Ruszyła machina długów, dzięki której banki bogaciły się zgarniając odsetki spłacane przez dłużników.
Autorzy dokumentu twierdzą, że szczególnie trudno zażegnać ten kryzys państwom należącym do strefy euro. Gdy w 1992 roku podpisano traktat z Maastricht, eksperci ocenili, ze bezpieczny poziom długu nie powinien przekroczyć 60 procent PKB. Większość państw europejskich znacząco przekroczyła już ten próg. W tej sytuacji podatki już tylko obsługują dług, a nie są przeznaczane na przykład na leczenie czy edukację.
Tanie kredyty udzielane Hiszpanii, Włochom czy Grekom rozpędziły tamtejsze gospodarki. Ale tylko pozornie działo się dobrze. W 2009 roku Grecja ogłosiła upadłość, kiedy dług publiczny osiągnął 129 procent PKB. W Hiszpanii dług publiczny sięgnął 100 procent PKB, a połowa dorosłych ludzi stała się bezrobotna.
Ale czy dług trzeba spłacać? No właśnie, podobno nie do końca. Już w przedrewolucyjnej Francji królewskie długi nie były spłacane… A początki długu publicznego sięgają średniowiecza, o czym także opowiada film.
– Finanse powinny nam służyć, a nie sprawować nad nami władzę. To tylko środek, a nie cel sam w sobie - zauważają występujący w filmie. – Ekonomiści powinni mieć status księgowych. Niech pozostaną technikami, a nie zajmują się ideologią.
Premiera bardzo ciekawego francuskiego dokumentu „Błędne koło zadłużenia” zrealizowanego przez Laure Delesalle w środę 29 marca o godz. 22 w Planete+.