Reklama

Nawet Bellucci nie ratuje Kusturicy

Nowy film Emira Kusturicy „Na mlecznej drodze" mocno rozczarowuje. Od piątku na ekranach.

Aktualizacja: 14.12.2017 17:10 Publikacja: 14.12.2017 16:44

Emir Kusturica (Kosta) i Monica Bellucci (Panna młoda).

Emir Kusturica (Kosta) i Monica Bellucci (Panna młoda).

Foto: Kino świat, Marcel Hartmann

To na pierwszy rzut oka film typowy dla Emira Kusturicy. Są tu Bałkany, wojna, przenośnia, ogromna energia. Chwilami jednak przypomina parodię stylu Kusturicy.

„Urodziłem się w kraju, w którym nadzieja, śmiech i radość są silniejsze niż gdziekolwiek indziej. Tak samo zło. Albo popełnia się zbrodnię, albo jest się jej ofiarą" – mówił kiedyś Emir Kusturica. Jest Bośniakiem, w rodzinie ma Serbów i Chorwatów. Urodził się w Sarajewie, ale rodacy uważają go za zdrajcę. Zawsze walczyli o swoją niepodległość, zaś Kusturica nie kryje tęsknoty za Jugosławią i czasem, gdy kraje bałkańskie tworzyły jeden organizm.

– Byłem szczęśliwy, żyjąc w kraju wielonarodowym – przyznaje. – Braliśmy od siebie to, co mieliśmy najlepszego: z Zagrzebia kino, ze Słowenii narciarzy, z Bośni piłkarzy, z Serbii literaturę. To zostało zniszczone.

Z taką filozofią nie może być na Bałkanach popularny, ale światu to nigdy nie przeszkadzało. A krytycy interpretowali jego filmy jako wielki protest przeciwko wojnie i oszustwom historii. Przez wiele lat Kusturica był legendą kina. W 1981 roku za pierwszą długometrażową fabułę „Do You Remember Bell" o jugosłowiańskich nastolatkach, którzy w połowie lat 50. po raz pierwszy stykają się z zachodnią popkulturą, dostał weneckiego Lwa dla debiutanta. Potem każdy jego kolejny film stawał się wydarzeniem. Ma dwie canneńskie Złote Palmy – za „Tatę w podróży służbowej" (1985) i „Underground" (1995), nagrodę w Cannes za reżyserię „Czasu Cyganów" (1989), Srebrnego Niedźwiedzia w Berlinie za „Arizona Dream" (1993), weneckiego Srebrnego Lwa za „Czarnego kota, białego kota" (1998).

W nowym wieku jednak niemal zamilkł. W 2004 roku zrealizował „Życie jest cudem", trzy lata później „Obiecaj mi!". Czerpiąc z atmosfery filmów Felliniego, pokazywał obrazy przejmujące, realistyczne, a jednocześnie aspirujące do roli symboli. Jego filmy miały dużo autoironii, ale też zapisywały tragizm Bałkanów.

Reklama
Reklama

„Na mlecznej drodze" jest pierwszą fabułą Kusturicy po dziewięciu latach milczenia. I bardzo nią zawiódł.

Akcja toczy się w małej wsi, podczas wojny bałkańskiej. Kusturica pokazuje miłość rozwoziciela mleka i Włoszki z przeszłością, która zjeżdża na prowincję byłej Jugosławii jako kandydatka na żonę miejscowego bohatera. Mnóstwo tu energii, jak to u Kusturicy, ale reżyser nie był zdecydowany, co chce powiedzieć i w jakiej konwencji.

Ten niby pean na cześć miłości w trudnych czasach rozmywa się w wojnie pokazanej jak dziecięca zabawa albo gra komputerowa. Powtarzanie tych samych gagów zaczyna nużyć. I film sprawia wrażenie raczej imitacji stylu Kusturicy niż pełnokrwistego dzieła.

Zawsze kochał temperament Bałkanów. Czuł je. Nie przyjął się jako reżyser w Stanach, bo nie cierpiał naturalizmu i bezosobowego kultu rzemiosła, a po epizodzie życia na Zachodzie wrócił na Bałkany. Poniewierany jednak przez rodaków zamknął się w swoim minipaństwie w serbskich górach, trzy godziny jazdy samochodem od Belgradu, w zbudowanej przez siebie wiosce. I może to odcięcie od świata mu nie służy?

Film
Oscary 2026: Krótkie listy ogłoszone. Nie ma „Franza Kafki”
Film
USA: Aktor i reżyser Rob Reiner zamordowany we własnym domu
Film
Nie żyje Peter Greene, Zed z „Pulp Fiction”
Film
Jak zagra Trump w sprawie przejęcia Warner Bros. Discovery przez Netflix?
Film
„Jedna bitwa po drugiej” z 9 nominacjami Złotych Globów. W grze Stone i Roberts
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama