Rz: Śledztwo w sprawie napadu nigdy nie doprowadziło do wyjaśnienia tej sprawy. Jak więc w "Angielskiej robocie" próbował pan zbliżyć się do prawdy o okolicznościach tego wielkiego rabunku?
Roger Donaldson:
Przede wszystkim starałem się zrobić film pokazujący Londyn z lat 70. ubiegłego stulecia, który niewiele zresztą się różni pod względem struktury i stosunków społecznych od dzisiej- szego. Chciałem pokazać, że klasa wyższa ma tyle samo do ukrycia co niższa. Po tym napadzie na bank o zawartość swoich skrytek nie upomniało się ponad 100 osób. Filmowy Michael X, który w sejfie bankowym trzymał zdjęcia kompromitujące rodzinę królewską, jest postacią auten- tyczną. To bojownik o równouprawnienie czarnych, me- dialna gwiazda, zaprzyjaźniona z Lennonem i Claptonem, a jednocześnie alfons znany w przestępczym półświatku, zamieszany nawet w morderstwo. Na jego akta w Scotland Yardzie embargo obowiązuje aż do 2057 roku. Ale w czasie pracy nad filmem dotknąłem wielu tajemnic, jakie otaczają tę sprawę.
W swoich obrazach, nawet najbardziej komercyjnych, pokazywał pan zwyrodnienia różnych państwowych instytucji: Pentagonu, Białego Domu, CIA. Teraz przypina pan łatkę brytyjskiej rodzinie królewskiej.
Fascynują mnie mechanizmy władzy. Świat zawsze był rządzony przez ludzi silnych, bogatych i ustosunkowanych. Ale jednym z naszych podstawowych obowiązków w stosunku do demokracji jest przypominanie zwyczajnym obywatelom, że to oni tę władzę legitymują i mają prawo ją kontrolować. Także artyści powinni pokazywać gry ukryte za fasadami budynków rządowych i patrzeć na ręce tych, którzy podejmują najważniejsze decyzje w państwie. Zwłaszcza że często uwikłani są oni w korupcję i ciemne interesy. Dlatego szukam takich scenariuszy jak np. "Bez wyjścia" czy "Trzynaście dni".