[b]I jakie są?[/b]
Jeszcze bardziej fascynujące. Rok poświęciłem królowej polskich sów – płomykówce. To jedyna sowa, która poluje w całkowitych ciemnościach. Zwana jest sową sakralną, bo gniazduje chętnie w kościołach. Nie wiadomo dlaczego. Nocą zaś obsiaduje groby, cmentarze. Proszę sobie wyobrazić atmosferę tych zdjęć – na grobach palą się znicze, nad ranem ptak zanurza się w oparach mgły. Wydaje przy tym niezwykłe, mrożące krew w żyłach dźwięki. Płomykówki nie pohukują jak puszczyk, lecz okropnie skrzeczą lub wydobywają z siebie, zwłaszcza młode, jęki. Teraz nie dziwi mnie już, że ludzie na wsi ostrzegali mnie przed miejscami, w których chciałem fotografować, zapewniając, że tam straszy. Ciekaw jestem, czego dowiem się o innych polskich sowach. Występuje u nas aż 13 gatunków, w tym dziewięć lęgowych. Pracę nad „sowim” projektem zaplanowaną mam na siedem lat.
[b]Siedem lat? Dlaczego tak długo ?[/b]
Tyle, a nawet i dłużej trwają przygotowywania tematycznych albumów przyrody. By sfotografować jedną płomykówkę, poświęciłem ponad pół roku na jej obserwację i oswajanie z moją osobą. Musiałem zasłużyć na zaufanie. Sowy to płoche stworzenia. Nie można się przed nimi ukryć. Zawsze wiedzą, że są obserwowane. Wybrana przeze mnie gniazdowała w dzwonnicy kościoła w Smogolicach na skraju Puszczy Goleniowskiej. Miała ośmioro młodych. Odwiedzałem ją regularnie. Pokazywałem, że nic jej nie grozi. Przynosiłem prezenty, na przykład potrąconego przez samochód ptaszka. Płomykówka jest drapieżnikiem, do tego miała młode, dobierała się do prezentów z apetytem.
W pewnym momencie pożegnałem się z rodziną na tydzień. Przygotowałem kawę w termosie, kanapki, wziąłem klucz od księdza i wprowadziłem się do sowy. Było u niej ciasno – cztery na cztery metry. Mimo to zbudowałem czatownię i siedziałem w niej dwie doby. Trzeciej nocy nie wytrzymałem i wyszedłem z ukrycia. Zauważyła mnie od razu po powrocie z polowania. Ale była spokojna. Dała młodym jakiegoś gryzonia i poleciała. Następną mysz, którą upolowała, położyła na moim kolanie, na którym usiadła, przyglądając mi się. Miałem już pewność, że mogę zacząć robić zdjęcia.
[i]rozmawiała Monika Janusz-Lorkowska[/i]