Gwiazdy obnażone w galerii

"Pigozzi i paparazzi" - wystawa w galerii berlińskiej Helmut Newton Foundation to rewelacja: 350 czarno-białych zdjęć najsłynniejszych postaci ostatniego półwiecza, uchwyconych w sytuacjach nieoficjalnych. Plon pracy ośmiu paparazzich, którzy dla tych kadrów wiele ryzykowali

Publikacja: 27.10.2008 11:18

Gwiazdy obnażone w galerii

Foto: helmutnewton.com

Kiedyś działali anonimowo; uchodzili za fotograficzne męty. Teraz grzeją się w słońcu sławy – nie tylko odbitej od gwiazd, także własnej. Kiedyś za naruszanie prywatności wielkich tego świata obrywali baty, dziś areopag zabiega o ich sympatię i... fotkę.

O nobilitacji podglądaczy z kamerą wymownie świadczy wystawa „Pigozzi i paparazzi” w berlińskiej galerii-fundacji Helmuta Newtona. Wymienieni są z nazwisk, z biografiami. Najstarszy z nich Erich Salomon urodził się w Berlinie w 1886 roku, zginął 58 lat później w Auschwitz. Jego ambicją było dokumentowanie kuluarów wielkiej polityki. Odważnie.

Młodszy od niego o 13 lat Weegee naprawdę nazywał się Artur Felling i pochodził ze Złoczowa. Zmarł 40 lat temu w Nowym Jorku. Nasz człowiek, pionier „szlachetnego” podglądactwa. Nie można mu zarzucić brutalnej pogoni za sensacją. Jego zdjęcia bliskie są fotoreportażom. Współuczestniczył w sytuacjach niebezpiecznych, niecodziennych, sensacyjnych. Na przykład – rejestrując pożar w Nowym Jorku nie śledził dzielnych strażaków, lecz skupił się na poszkodowanych. Wzruszająco wygląda para pogorzelców, unoszących ze zgliszczy sukienkę...

To były czasy, kiedy kryminaliści spotykali się ze społecznym potępieniem – więc przestępcy przyłapani przez władze i fotografa zasłaniali twarze chustką do nosa. Komiczny przejaw subtelności.

Podobnie broniła się przed błyskiem flesza Greta Garbo. Nieźle jej się udawało, aż pojawiły się wyjątkowo namolne typy – Ron Galella i Edward Quinn. Pierwszy z wymienionych czyhał na nią przed domem w Nowym Jorku i „złowił” w 1978 roku; drugi – wyczaił dziesięć lat później na wakacjach. W moim odczuciu – paskudny brak poszanowania gwiazdy. W dodatku obydwie fotki są fatalnej jakości i niczego nie wnoszą do wizerunku GG. Raczej budzą zażenowanie.

Im bliżej współczesności, tym bardziej zawęża się krąg obserwacji paparazzich. W latach 60., 70. obstawiali przede wszystkim festiwale filmowe, modne kurorty, hotele, w których zatrzymywały się gwiazdy, ich rezydencje. Na pozór zero niebezpieczeństwa. Tylko inwestycja w czas wyczekiwania na płocie oraz kosztowny sprzęt z teleobiektywem. Jednak wścibskość mogła drogo kosztować. Ron Galella uiścił niebotyczny rachunek u dentysty po tym, gdy zaliczył cios w szczękę od… Marlona Brando. Po tym wypadku wyruszał do pracy w kasku futbolisty.

Newton bierze w tym pokazie udział symboliczny – jego nazwiskiem sygnowanych jest zaledwie kilka zdjęć, głównie z zaplecza pokazów mody. Częściej widzimy go w roli bohatera, uwiecznionego przez żonę June.

Wraz z nim występują koledzy po fachu. I to jacy! Sama śmietanka: Richard Avedon i David Bailey; topowy projektant mody Thierry Mugler i słynny malarz David Hockney. Panowie są wyraźnie skumplowani, dobrze bawią się przy robocie. Nawet w sytuacjach relaksowych Newton wyróżnia się elegancją. Ten facet umiał nosić jeansy i tenisówki z klasą arystokraty.

Trudno jednak określić ujęcia madame Newton mianem niedyskretnych – to sympatyczne pamiątki spotkań, rejestracja pozytywnych wibracji.

Tymczasem temat ekspozycji bynajmniej nie jest jest jednoznaczny moralnie. Bo czy awans tupetu i jego społeczna akceptacja powinny nas cieszyć?

W tytule wystawy pojawia się niejaki Pigozzi. Jean Pigozzi. Rocznik 1952, potomek zamożnego francuskiego biznesmena, z wykształcenia filozof. Mieszka w Genewie, jeździ po świecie, zna wszystkich z Parnasu i ich fotografuje. Ongiś amator, od czasu opublikowania efektów pstrykania – zawodowiec. Portretuje znane twarze, jakby uwieczniał familię podczas rodzinnego przyjęcia. Że ktoś trochę wypił, inny zamknął oczy czy zrobił głupią minę? Nie szkodzi, tak ma być. Bez pozy, naturalnie. Że kadry niechlujne, koślawe? Przecież autor też nie wylewał za kołnierz, do czego z dumą się przyznaje.

Bo Pigozziemu nie starcza, że jest za pan brat z Clintem Eastwoodem, Carlą Bruni, Paris Hilton, Mickiem Jaggerem, królową Elżbietą II (chyba jej sobowtórem?) i innymi z górnej półki. On ustawia się z celebrytami w jednym szeregu. Nie dość mu uwieczniania ich fizjonomii. Jean P. pakuje przed kamerę własną, dość odrażającą facjatę. Traktuje znanych ludzi jak turyści wielbłąda na wakacjach w Afryce. Jak knajpiarze, dumni, gdy z ich usług gastronomicznych korzystają znane osobistości. Dla mnie ten typ „dokumentacji” to nieznośne prostactwo. Widać jednak dzisiejsza publiczność nie ma nic przeciwko, czego dowodem pokaz w Berlinie.

[link=http://helmutnewton.com/" target="_blank]www.helmutnewton.com[/link]

Zobacz - [link=http://www.helmutnewton.com/current_exhibitions/pigozzi_and_the_paparazzi/gallery.html" target="_blank]GALERIA[/link]

[i]Wystawa czynna do 16 listopada[/i]

Kiedyś działali anonimowo; uchodzili za fotograficzne męty. Teraz grzeją się w słońcu sławy – nie tylko odbitej od gwiazd, także własnej. Kiedyś za naruszanie prywatności wielkich tego świata obrywali baty, dziś areopag zabiega o ich sympatię i... fotkę.

O nobilitacji podglądaczy z kamerą wymownie świadczy wystawa „Pigozzi i paparazzi” w berlińskiej galerii-fundacji Helmuta Newtona. Wymienieni są z nazwisk, z biografiami. Najstarszy z nich Erich Salomon urodził się w Berlinie w 1886 roku, zginął 58 lat później w Auschwitz. Jego ambicją było dokumentowanie kuluarów wielkiej polityki. Odważnie.

Pozostało 87% artykułu
Film
Rekomendacje filmowe: Wchodzenie w życie nigdy nie jest łatwe
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
Europejskie Nagrody Filmowe: „Emilia Perez” bierze wszystko