Młody chłopak z baru na przedmieściach Nowego Jorku wysłuchuje historii przychodzących ludzi. Przechowuje pojemnik pełen kluczy, które zostawiają mu porzuceni lub niewierni kochankowie, gdy nie mają odwagi spojrzeć w oczy partnerom. Jeremy tych kluczy nie wyrzuca, "żeby nie zamknąć jakichś drzwi na zawsze". Kiedyś zjawia się w jego barze dziewczyna. Jest nieszczęśliwa, próbuje zagłuszyć ból, zajadając się jagodowym plackiem.
Zaczyna ich łączyć nić sympatii, ale Elizabeth wyjeżdża. Pracując jako kelnerka, przenosi się z miasta do miasta, coraz dalej od Nowego Jorku. W barach Memphis czy Nevady spotka ludzi tak samo niespełnionych, cierpiących, nieradzących sobie z życiem i miłością. Wróci inna do Nowego Jorku, do kawiarni i do samotnego barmana, który kiedyś pocałował ją, gdy zasnęła na kontuarze.
Ludzie, których Elizabeth spotyka podczas wędrówki, m.in. policjant alkoholik czy hazardzistka, niby obcy i odmienni, odciskają piętno na jej życiu.
W "Jagodowej miłości" piękną kreację tworzy Norah Jones. Śliczna i delikatna gra bardzo prawdziwie. Niemal zmysłowo. Wspaniali są Jude Law, Rachel Weisz, David Strathairn, Natalie Portman. Dzięki ich kreacjom i zdjęciom Dariusa Khondjiego Kar-waiowi udało się stworzyć na ekranie klimat bliski jego filmom azjatyckim. Pełno tu miłości – niespełnionej i rozmienianej na drobne. W jednej ze scen Jeremy opowiada Elizabeth o parze kochanków, którzy rozstali się, choć chcieli się razem zestarzeć. "Co się stało?" – pyta dziewczyna. "Nic – odpowiada Jeremy. – Życie się stało, czas się stał".
Jeden z bohaterów "Happy Together" mówił: "Samotni ludzie wszędzie są podobni". W Ameryce, pomiędzy Nowym Jorkiem i Memphis, Kar-wai odnalazł swoich bohaterów. Może będą "Jagodowej miłości" wytykać dłużyzny i niepotrzebne wątki, ale czuje się w niej magię kina.