[b] Rz: Mottem swojego filmu uczynił pan zdanie: „Jest w tej opowieści więcej prawdy, niż przypuszczasz". A pan od razu uwierzył w historię specjalnego amerykańskiego batalionu złożonego z ludzi o paranormalnych zdolnościach? [/b]
[wyimek][link=http://www.rp.pl/artykul/9131,471349_Zenujaco_niesmieszne_zarty_.html]Czytaj recenzję filmu[/link][/wyimek]
[b]Grant Heslov:[/b] Wiedziałem, że w armii przeprowadza się próby wykorzystywania paranormalnych umiejętności żołnierzy. Przyznaję jednak, że to, co opisał w książce „Człowiek, który gapił się na kozy" Jon Ronson, zaskoczyło mnie. Nie wiem, czy uwierzyłbym we wszystko, ale Ronson nakręcił również dokument, w którym można było obejrzeć autentycznych żołnierzy. W czasie pracy nad filmem naszym konsultantem był Jim Channon, pierwowzór bohatera granego przez Jeffa Bridgesa. Właściwie tylko dziennikarz jest postacią fikcyjną.
[b] Akcja filmu toczy się na początku wojny irackiej. Od Wietnamu dzieli nas już spory dystans. Ale Irak ciągle Amerykanów boli. Tymczasem w pana filmie przeplatają się dramat z komedią. [/b]
Lubię tę formę. Uważam, że bawiąc widzów, można im powiedzieć wiele ważnych rzeczy w nienapuszonej formie. Książka Jona Ronsona też ma specyficzny klimat. Starałem się uchwycić go i oddać w filmie, zaproponować widzom mieszankę refleksji i uśmiechu.