20 kwietnia 1940 roku w Krakowie odbyło się uroczyste otwarcie Instytutu Niemieckich Prac na Wschodzie stworzonego w miejsce zlikwidowanego Uniwersytetu Jagiellońskiego. Powołał go do życia Hans Frank, generalny gubernator okupowanych ziem polskich. W instytucie pracowało ponad 150 naukowców z Niemiec i Austrii. Prace pomocnicze wykonywali też Polacy i Ukraińcy.
„Naszym zadaniem jest określić, jakie miejsce przypadnie w nowym porządku europejskim poszczególnym grupom ludności” – deklarowali naukowcy. Sekcja Ras i Ludoznawstwa podejmowała terenowe misje badawcze. Najbardziej kontrowersyjne z nich prowadzone były m.in. w getcie w Tarnowie. Oficjalny raport stwierdzał: „Cechy rasy określają Żydów jako nomadów, a żądza władzy, brak tolerancji, nieszczerość, okrucieństwo i niechęć do jakiejkolwiek pracy fizycznej zalicza się do typowych cech ich charakteru. Ze swoimi cechami i sposobem życia Żyd jest szkodliwy i obcy dla każdego europejskiego narodu”.
W filmie Justyny Łuczaj-Salej i Bogusława Sławińskiego tamte zdarzenia wspominają ich świadkowie. Przed pół wiekiem zmuszeni do udziału w badaniach, dziś oglądają i komentują ich świadectwa: zdjęcia, testy, formularze, a nawet odbitki palców i włosy w kopertach. Notowano wymiary czaszki, kolor oczu i włosów.
– Aż płakała, kiedy pokazywali, że wydrukowali w gazecie jej zdjęcie jako przykładu niemieckiej dziewczyny – wspomina starsza kobieta z Markowej Poręby reakcję swojej siostry. – Wszyscy byliśmy oburzeni.
Ta wioska i jej mieszkańcy stali się obiektami wzmożonego zainteresowania hitlerowców, jako że zasiedlało ją wiele rodzin o niemieckich nazwiskach i urodzie zbliżonej do nordyckiej. Niemcy szukali dowodów na germańskie pochodzenia mieszkańców. Wsparcie znaleźli na Podhalu. Znany w Zakopanem Henryk Szatkowski – przedwojenny kapitan sportowy Polskiego Związku Narciarskiego – propagował ideę Goralenvolku, głoszącą, że górale to lud pochodzenia niemieckiego.