Film przypomina „Małą Moskwę”, choć wszystko tu mniej eleganckie i romantyczne. Nie ma oficerów, restauracji, wielkich słów. Miłość jest zwyczajna, ludzie też. Ale obie historie nie mogły się skończyć szczęśliwie.
Starszy Rosjanin przekracza polską granicę. „Cel podróży? Turystyczny? Służbowy? Prywatny?” – pyta celnik. „Na falach mojej pamięci” – odpowiada mężczyzna. Potem chodzi po ulicach małego miasteczka. Jako młody chłopak, w 1953 roku, stacjonując tu z oddziałem, zakochał się w Polce. Za wychodzenie z koszar bez pozwolenia groził mu sąd wojskowy, w miasteczku był traktowany jak okupant, który „przywlekł nam tutaj czerwoną zarazę”. A dziewczynę zadającą się z „sołdatem” wytykano palcami.
„Tylko nie teraz” – koprodukcja rosyjsko-polska, w której występują Dorota Lamparska i Daniel Olbrychski, jest pierwszym ze 130 tytułów, jakie znalazły się w programie imprezy.
W konkursie głównym są filmy pokazujące współczesne oblicza Rosji, jak opowieść o bibliotekarce z górniczego miasta „Bęben bębenek” Aleksieja Mizgiriowa czy „Inne niebo” Dmitrija Mamulii, gdzie uzbecki pasterz wyrusza z synkiem do miasta, by odszukać żonę, która wyjechała w poszukiwaniu pracy i ślad po niej zaginął. Ale są też obrazy kreatywne jak „Półtora pokoju” Andrieja Chrzanowskiego, w którym na przekór historii Josif Brodski wraca do rodzinnego Petersburga.
Bardzo polecam filmy, które przeszły wcześniej przez wielkie festiwale. „Jak spędziłem koniec lata” Aleksieja Popogrebskiego to opowieść o namiętnościach odartych z masek nakładanych przez cywilizację. Na arktycznej stacji, wśród bezkresnych lodów, dwaj mężczyźni muszą się zmierzyć z wielkim dramatem, pokonać nienawiść, zbliżyć do siebie. Z kolei „Milczące dusze” Aleksieja Fedorczenki – magiczny film o tajemnicach życia i bólu żegnania się z bliską osobą – zachwyciły widzów w Wenecji.