Pojawienie się tego filmu, sygnowanego nazwiskiem reżysera-artysty z niepokornym gwiazdorem Hollywoodu w roli głównej, wywołało przed laty szok wśród europejskiej krytyki i publiczności rejestracją kolejnych układów dwóch ciał. „Maślane tango", jak pisano o nim ze względu na oryginalną rolę masła w erotycznej technice, nie jest filmem o miłości. To przede wszystkim zestaw gestów i zachowań seksualnych ukazanych tu otwarcie, brutalnie, bez intymności czy czułości.
Dojrzały mężczyzna (Brando) spotyka młodą kobietę (Schneider). On jest zgorzkniały, dawno utracił świeżość uczuć i wiarę w ideały. Ona nie ma bogatych doświadczeń życiowych, ale też oporów w chwytaniu nadarzających się okazji. Jest otwarta na przygodę, pozbawiona skrupułów, niezdolna do uczuciowego zaangażowania. W pustym mieszkaniu do wynajęcia, gdzie oboje znaleźli się przypadkowo, następuje ich spontaniczne zbliżenie. Spotkania się powtarzają, akty miłosne także, zawsze gwałtowne, perwersyjne.
Dziś atmosfera skandalu wyparowała. Kino w ukazywaniu intymności przekroczyło już wszystkie granice.
Dramat psychologiczny, Włochy, Francja 1972, reż. Bernardo Bertolucci, wyk. Marlon Brando, Maria Schneider