Ta opowieść mogłaby mieć tytuł „Samotność w sieci", ale został już przez nas wykorzystany. Według bestsellerowej powieści Janusza L. Wiśniewskiego Witold Adamek nakręcił w 2006 r. love story z papierowymi postaciami w eleganckich, nieprawdziwych wnętrzach. A rumuński reżyser Alexandru Maftei przekazuje trochę prawdy o życiu, która ważniejsza jest od cukierkowych obrazków.
Temat obu filmów ten sam, istotny dzisiaj, gdy coraz więcej ludzi, cierpiąc na głód uczuć, zaczyna szukać kogoś bliskiego w internetowej sieci. Tak postępują bohaterowie filmu „Hello! How are you?".
Gabriel i Gabriela są małżeństwem z dwudziestoletnim stażem. Ich życie seksualne zanikło, a resztki uczuć ledwo się tlą. Oboje zaczęli więc czatować i znaleźli w Internecie partnerów, dzięki którym odzyskali wiarę w miłość.
Dystrybutor promuje film jako komedię romantyczną, ale to raczej haczyk na widza. Nie ma tu przewidywalnego happy endu, a od gatunkowego schematu ważniejszy jest obraz codzienności: domowe rozmowy o niczym i sypianie we wspólnym łożu, odwróciwszy się plecami do partnera.
Wszystkie zresztą postaci tego filmu szukają uczuć. Młodsi utożsamiają je z seksem i po każdej kolejnej przygodzie erotycznej czują jeszcze większy emocjonalny głód. Podwładna Gabrieli wikła się więc w beznadziejne sytuacje z kolejnymi facetami, a 18-letni Vladimir marzy o karierze w filmach porno. Może trzeba skończyć czterdziestkę, by zrozumieć, jaka więź między ludźmi jest naprawdę ważna. To odkrywają Gabriel i Gabriela. Niestety, trochę za późno.