Film – tym razem fabularny – opowiada o Johnie Bennetcie, chłopcu-nieudaczniku, podwórkowym popychadle, który przygnębiony brakiem towarzystwa prosi spadającą wigilijną gwiazdkę o prezent – przyjaciela. Gwiazdka życzenie spełnia, a kompanem chłopca zostaje cudownie ożywiony pluszowy miś – Ted. Lata mijają, John rośnie, a Ted... razem z nim. Bawią się na ulicy jako dzieci, szaleją w liceum, piją na studiach, dzielą mieszkanie, są razem, gdy John znajduje kiepsko płatną, ale bezstresową pracę w wypożyczalni samochodów, i gdy zaczyna spotykać się z Lori, wysoko postawioną specjalistką od public relations.
Przepis na życie z Tedem nie jest skomplikowany – piwo, fajka wodna i niekończące się seanse kiczowatego amerykańskiego science fiction. Kiedy jednak po czterech latach związku z Lori John ani myśli pozbywać się Teda, a Ted ani myśli przestać się bawić, dziewczyna stawia warunek – albo misio, albo ona. Nasz bohater wybiera dorosłe życie u boku kobiety, ale jak każdemu chłopcu niełatwo będzie mu się rozstać z ukochanym pluszakiem. Jak to się skończy? Oczywiście, dobrze, a zanim się skończy, ma być zabawnie. To jak, bierzecie?
Ludzie z Universal Pictures wzięli i... dobrze na tym wyszli. Film, który kosztował 50 milionów dolarów, a tylko w Stanach Zjednoczonych zarobił już niemal pięć razy tyle.