Książę nie z tej bajki w kinach

Agnes Jaoui udowadnia w komedii „Książę nie z tej bajki", że miłość życia nie musi być ani jedna, ani jedyna – pisze Barbara Hollender

Aktualizacja: 25.07.2013 17:40 Publikacja: 25.07.2013 17:32

Agathe Bonitzer i Arthur Dupont w „Księciu nie z tej bajki”. Film od piątku w kinach

Agathe Bonitzer i Arthur Dupont w „Księciu nie z tej bajki”. Film od piątku w kinach

Foto: Kino Świat

– Byłam zbyt rozsądną dziewczyną, żeby wierzyć w baśnie, a mimo to czekałam na swojego księcia – mówi „Rz" Agnes Jaoui. – Taki wzorzec narzuca nam kultura. Dziewczynkom serwuje się opowieści o śpiących królewnach obudzonych pocałunkiem pięknego młodzieńca. A ja chcę w „Księciu nie z tej bajki" kobietom powiedzieć: dajcie sobie spokój z takimi mrzonkami. Po prostu żyjcie, miejcie własne marzenia i cele.

Zobacz galerię zdjęć

Brzmi to trochę jak manifest feministki, ale Jaoui nie ma w sobie nic z walczącej działaczki. To świetna, energiczna artystka, która lubi swoją wolność. Francuzka potrafiąca docenić miłość, ale też doskonale znająca jej ulotność.

Nazywają ją francuskim Woodym Allenem

Nie bez powodu krytycy nazywają ją francuskim Woodym Allenem. Bohaterami jej filmów są inteligenci – zagubieni, szukający swojego miejsca, borykający się z codziennymi problemami, z własnymi ambicjami i tęsknotami. Żyją tu i teraz. Wtopieni w ten sam świat, co my.

Jaoui porzuciła teatr 20 lat temu. Dla filmu, który najpierw pokochała jako aktorka, a później też jako reżyserka. W 2000 r. zadebiutowała w tym fachu filmem „Gusta i guściki" o różnych obliczach miłości. Potem było „Popatrz na mnie" o zależności i wolności i „Opowiedz mi o deszczu" o prawdzie i kłamstwie w życiu człowieka, ale także o tym, co dzisiaj tak zajmuje francuskich twórców: o relacjach w coraz bardziej multietnicznym społeczeństwie francuskim i upokorzeniach, jakie mogą spotkać ludzi różniących się od innych kolorem skóry.

Najnowszy film Agnes Jaoui jest historią młodej kobiety z arystokratycznej rodziny, która wciąż czeka na księcia. I wreszcie poznaje go. Ale wtedy okazuje się, że może nim być skromny muzyk dorabiający sobie jako ankieter. A miłość? Też nie musi być jedna. Bo przecież w każdej chwili może pojawić się w życiu następny „książę".

– Robię filmy o tym, z czym sama nie daję sobie rady – mówi Agnes Jaoui. – Część mnie podszeptuje, że kobieta to najpierw królewna czekająca na ukochanego, potem żona, matka, zawsze gotowa do poświęceń i służenia innym. Ale reszta mnie buntuje się. Od młodości, kiedy zamiast rodzić dzieci, postanowiłam zostać aktorką. Bardzo mi w tym procesie wyzwalania się z tradycji pomógł ojciec, który niczego mi nie zabraniał. Zachęcał: „Chcesz, to zrób to". Drugą ważną osobą w jej życiu była matka – psychoterapeutka.

– Czasem przyglądałam się terapii grupowej – opowiada reżyserka. – Słuchałam, jak ludzie opowiadali o swoim poskręcanym życiu, widziałam, jak wybuchali płaczem. Dzięki matce poznałam lekarzy zajmujących się schorzeniami duszy. Widziałam cierpienie schizofreników czy autystycznych dzieci. Świat, który wcale nie jest taki prosty.

Człowiekiem, przy którym Agnes rozkwitła, jest Jean-Pierre Bacri. Poznali się w teatrze, w czasie prób spektaklu „Urodziny Stanleya" Harolda Pintera, w 1987 roku. Mają podobne korzenie – jej rodzice byli tunezyjskimi Żydami, Bacri wczesne dzieciństwo spędził w Algierii.

– W młodości zawsze czułam się trochę inna, może nawet gorsza – przyznaje Jauoi. – Jako dziecko Żydów, które nie jest w żaden sposób przywiązane do religii. Jako uczennica paryskiego prestiżowego liceum Henryka IV, która nie należała do francuskiej burżuazji. Jean-Pierre miał podobne doświadczenia.

Od lat razem pracują. Piszą scenariusze (m.in. „Smoking/No Smoking" Alaina Resnaisa), realizują filmy, grają w nich.

– Zaczynamy od idei i wymyślamy historię, która mogłaby ją zobrazować – mówi Jaoui. – Potem skupiamy się na bohaterach, lepimy każdego z osobna, przymierzamy do różnych sytuacji. Zajmuje nam to około ośmiu miesięcy. Wtedy zaczynamy pisać dialogi.

Jaoui żartuje, że Bacri jest intelektualistą, czyta poważne rozprawy i eseje, a ona siedzi nad jakimiś powieścidłami, kryminałami, romansami. Ale tematów nie szukają w książkach ani nawet w gazetach. Naprawdę zbierają je z ulicy.

– Opowiadamy o ludziach i relacjach między nimi – mówi zwyczajnie Jaoui. – I bardzo trudno jest nam przekonać do naszych pomysłów producentów, bo nie bardzo potrafimy streścić scenariusz. W „Księciu nie z tej bajki" też w sumie niewiele się dzieje. Wszystko opiera się na finezyjnych, często zabawnych dialogach, podpatrzonych sytuacjach. Jaoui i Bacri uwodzą też widza wiarą, że można w życiu spotkać wiele miłości. I każda następna będzie równie ważna jak poprzednia. – A jednak bywają związki idealne – protestuję. – Jak wasz. Jesteście nierozłączni.

– Myśmy niedawno się rozstali – odpowiada Jaoui bez cienia zmieszania. – Nie ogłaszaliśmy tego w tabloidach, bo i po co? Ale dalej bardzo się lubimy i przyjaźnimy. Mówiłam pani przecież, że są różne oblicza uczuć.

Agnes Jaoui

Nazywają ją francuskim Woodym Allenem. Bo Agnes Jaoui opowiada o życiu inteligentów, choć nie z Nowego Jorku, ale znad Sekwany. Urodziła się w 1964 roku w Antony pod Paryżem w rodzinie o korzeniach tunezyjskich. Chodziła na kursy aktorskie prowadzone przez Patrice?'a Chereau, ale zanim została aktorką, uczyła się śpiewu. Wykorzystała to, wydając w 2006 roku album „Canta" z muzyką latynoską. Na płycie, za którą dostała nagrodę Victoire de la musique, śpiewa po hiszpańsku i portugalsku. Zagrała w ponad 20 filmach, sama wyreżyserowała cztery: „Gusta i guściki", „Popatrz na mnie", „Opowiedz mi o deszczu" i „Książę nie z tej bajki". Przez 25 lat związana była z aktorem i dramaturgiem Jeanem-Pierrem Bacri.

b.h.

– Byłam zbyt rozsądną dziewczyną, żeby wierzyć w baśnie, a mimo to czekałam na swojego księcia – mówi „Rz" Agnes Jaoui. – Taki wzorzec narzuca nam kultura. Dziewczynkom serwuje się opowieści o śpiących królewnach obudzonych pocałunkiem pięknego młodzieńca. A ja chcę w „Księciu nie z tej bajki" kobietom powiedzieć: dajcie sobie spokój z takimi mrzonkami. Po prostu żyjcie, miejcie własne marzenia i cele.

Pozostało jeszcze 92% artykułu
Film
„Fenicki układ” Wesa Andersona: Multimilioner walczy o przyszłość
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Film
Hermanis piętnuje źródło rosyjskiego faszyzmu u Dostojewskiego. Pisarz jako kibol
Film
Polskie dokumentalistki triumfują na Krakowskim Festiwalu Filmowym
Film
Nie żyje Loretta Swit, major "Gorące Wargi" z serialu "M*A*S*H"
Film
Cannes 2025: Złota Palma dla irańskiego dysydenta