Trzy kobiety z trzech różnych pokoleń. Żadne wywłoki. Odwrotnie – wykształcone, dobrze zakorzenione w życiu, odnoszące sukcesy. Profesor medycyny, wspaniała lekarka, ordynator szpitala pediatrycznego, laureatka statuetki ludzkich serc. Pani prokurator prowadząca najtrudniejsze sprawy. Luksusowy dom, mąż-poseł, ośmioletni syn. I najmłodsza – świetna studentka, która już robi karierę w korporacji. Ale każda z nich walczy z własnymi demonami. I pije. Samotnie w barze, na przyjęciu, na imprezie. Zawsze o ten jeden kieliszek za dużo. Poznajemy je w chwili, gdy ich świat zaczyna się walić.
Dębska potrafi opowiadać o ludziach na krawędzi. Prosto, zwyczajnie. „Moje córki krowy” były historią dwóch sióstr, które muszą zmierzyć się z odchodzeniem rodziców, ale też z własnymi relacjami ze sobą i światem. „Plan B” - altmanowską mieszanką losów ludzi, którym życie nie wychodzi, ale przecież próbują posklejać połamane skrzydła, żeby znów pofrunąć. „Zabawa zabawa” to film o kobietach, które od problemów uciekają w alkohol. O złamanym życiu, oszukiwaniu siebie, samotności, wstydzie.
W polskim kinie były mocne filmy o alkoholizmie, od „Pętli” Wojciecha Hasa przez „Żółty szalik” Janusza Morgensterna czy „Wszyscy jesteśmy Chrystusami” Marka Koterskiego aż do zrealizowanego na podstawie prozy Jerzego Pilcha „Pod Mocnym Aniołem” Wojciecha Smarzowskiego. Ale ich bohaterami są mężczyźni. Dębska opowiada o kobietach. Jej bohaterki nie przyznają się do porażki. Profesor medycyny udaje przed sobą, przed córką, przed pacjentami, że wszystko jest w porządku. Prokuratorka, gdy wjedzie po pijanemu samochodem w przejście podziemne, rzuci policjantowi: „Chyba pan nie wie, z kim pan rozmawia” i od męża będzie oczekiwała zatuszowania sprawy. Studentka będzie udawała, że jest OK, trzeba mieć fantazję, tak właśnie się bawi na imprezach.
Otrzeźwienie często następuje dopiero wtedy, gdy dochodzi do katastrofy, która ma różne oblicza, ale boli zawsze tak samo. To utrata zaufania najbliższych, potworna samotność. Nieodwracalna tragedia, która może się nagle przydarzyć.
Ale Dębska nie oskarża, nie ocenia. Siłą jej filmu jest tolerancja. I – jak zawsze – świetni wykonawcy. Znakomite, przejmujące kreacje tworzą tu trzy główne bohaterki: Dorota Kolak, Agata Kulesza i Maria Dębska. Ich wątki nie splatają się, aktorki nigdy nie spotykają się na ekranie, a jednak uzupełniają się świetnie. Pokazują, że tragedia, zagubienie, samotność w każdym wieku wyglądają podobnie. I że siłę, by podnieść się z upadku, trzeba znaleźć w sobie. Że, choć nie jest to łatwe, trzeba przestać się oszukiwać. Ciekawe, pełne prawdy kino.