Zamęcza zaprzyjaźnionego lekarza. Doktor Zvenka uznaje, że hipochondria jest chorobą i ma dla pacjenta sporo współczucia. A Romain potrafi nachodzić go w domu i w końcu się do niego wprowadza.
Jednak gdy nieuleczalny hipochondryk zakochuje się w siostrze doktora, „Przychodzi facet do lekarza" zamienia się w inny film. Bo kobieta działa w organizacji pomagającej imigrantom, a Romaina bierze za rewolucjonistę z b. republiki ZSRR. Dany Boon jak zwykle kpi sobie z francuskich przywar, tym razem ze skłonności do mitologizowania ruchów rewolucyjnych, feminizmu, ale też z współczesnych wzorców męskości.
Jak dla mnie trochę za dużo grzybów w tym barszczu, a humor zbyt rubaszny. Boon tworzy karykaturę francuskiego społeczeństwa, ale gubi to, co było wielką siłą jego przeboju „Jeszcze dalej niż północ" – zwyczajność bohaterów i prawdę. Choć jednego filmowi nie można odmówić: chwilami jest naprawdę śmiesznie.