Nie ma to jak odcinać kupony od dawnych sukcesów. Zwłaszcza, gdy stale rodzą się nowe pokolenia młodych widzów. Szefowie Disneya przez dziesięciolecia regularnie przypominali swoje największe przeboje: bajki o królewnie Śnieżce, tygrysku Mowgli, 101 Dalmatyńczykach, zakochanym kundlu, Alladynie, słoniku Dumbo.
W czasach największego kryzysu, jaki ogarnął Hollywood na początku lat siedemdziesiątych, właśnie Disney był jedynym studiem, które nie ponosiło strat i nie wysprzedawało swoich rekwizytów.
Oryginał powstał w 1994 roku. To była historia małego lewka Simby, który czuje się winny śmierci ukochanego ojca i ucieka z krainy lwów, by wieść samotne życie. Jednak po latach wraca do swojego królestwa, by ocalić je od tyranii i objąć ojcowski tron.
Miliard dolarów zysku
Disneyowscy twórcy przestali serwować dzieciom słodkie, infantylne opowiastki. Pokazali różne strony życia, zrobili pean na cześć miłości i lojalności, opowiedzieli o przyjaźni samotnych „odmieńców”, ale też o niegodziwości, chytrości, walce o władzę, w imię której można posunąć się nawet do zbrodni, a wreszcie o śmierci. Jak w życiu. Potrafili pokazać tęsknotę – jak w scenie, w której podrośnięty już Simba patrzy w niebo i przypomina sobie słowa ojca o przodkach patrzących na nas z gwiazd.