Wprawdzie „John" jest transmitowany na cały świat w cyklu „National Theatre Live", ale powstał w zupełnie innym zespole – DV8 Physical Theatre. Ta nazwa nie jest w Polsce zbyt dobrze znana, choć grupa występowała u nas. I z pewnością warto ją poznać.
DV8 Physical Theatre działa od prawie 30 lat, jest zaliczana do najciekawszych i odważnych artystycznie zespołów świata. Są tego przynajmniej trzy powody. Pierwszy – to oryginalne łączenie tańca z teatrem dramatycznym. Po drugie – DV8 Physical Theatre udowadnia, że każdy może tańczyć i zdumiewać siłą artystycznego wyrazu. W głośnym spektaklu „The cost of living" gwiazdą był beznogi David Toole, poruszający się tylko na rękach. Jego każdorazowe pojawienie się na scenie dodawało poezji spektaklowi. Taniec jego oraz innych wykonawców posługujących się tylko rękami urzekał pięknem i subtelnością.
Jest też powód trzeci – może najistotniejszy. DV8 Physical Theatre podejmuje tematy drażliwe, przełamuje bariery, udowadnia, że taniec może prowokować do dyskusji. Taki jest też „John", którego autorem jest założyciel i twórca większości przedstawień grupy, Australijczyk Lloyd Newson. Z wykształcenia – psycholog, ale jak mówi, ukończywszy Uniwersytet w Melbourne doszedł do wniosku, że nie potrafiłby być terapeutą czy pracownikiem służb socjalnych. Wtedy zwrócił się ku teatrowi, w którym mógł wykorzystać wiedzę zdobytą na studiach.
Potwierdza to geneza „Johna" – Początkowo myślałem o stworzeniu spektaklu o mężczyznach szukających miłości i seksu, a jednocześnie pragnących być dla kogo kimś ważnym – opowiada Lloyd Newson. W tym celu odbył rozmowy z pięćdziesięcioma mężczyznami, którym zadawał rozmaite pytanie – I nagle pojawił się John. Kiedy zacząłem z nim rozmawiać, wiedziałem, że muszę zrobić spektakl tylko o nim – dodaje Newson.
Historia Johna okazała się niezwykła. Lata przestępczości, narkotyków i walki o przetrwanie doprowadziły go w końcu do poszukiwania życia u boku innych. Poznawał swoją prawdziwą naturę w związkach z kobietami i w męskich saunach. Newson niczego nie ukrywa, nie lukruje. Stworzył spektakl odkrywający nowe możliwości sztuki tańca, a przy tym drapieżny, w którym nie unika wulgaryzmów i nagości. W tytułowego bohatera wcielił się znakomity aktor-tancerz Hannes Langolf.