Reklama

Czy ciało może istnieć bez duszy

W festiwalowym konkursie wystartował nowy, świetny film „Body/Ciało” Małgorzaty Szumowskiej.

Aktualizacja: 09.02.2015 18:19 Publikacja: 09.02.2015 17:58

Janusz Gajos w filmie Małgorzaty Szumowskiej „Body/Ciało”

Janusz Gajos w filmie Małgorzaty Szumowskiej „Body/Ciało”

Foto: Berlinale

Niemłody mężczyzna, przygaszone spojrzenie, ociężały krok. Jest prokuratorem, który na co dzień styka się z tragedią i śmiercią. Jego córka, nastolatka, anorektyczka stale trafia do szpitala. Nie mogą znaleźć wspólnego języka. Jest między nimi niechęć, nie potrafią ze sobą rozmawiać.

Każde z nich w inny sposób przetrawia śmierć najbliższej osoby. Żony i matki. Są pretensje, poczucie winy. Olga nienawidzi ojca, ojciec nie potrafi jej pomóc.

Jest i trzecia osoba – psychoterapeutka pracująca z anorektyczkami. W okularach i spódnicy do pół łydki, potwornie zwyczajna ze swoją siatką na zakupy. Tylko wielki pies jakoś do niej nie pasuje. Jest substytutem tego, co można mieć w życiu. Anna też musiała się uporać ze stratą. Najdotkliwszą, jaka może być: kilkumiesięcznego dziecka. Teraz czuje jego obecność w domu, a na seansach spirytystycznych nawiązuje kontakt z duchami.

Wszyscy oni są zamknięci w swoich ciałach. Prokurator się starzeje i na niewiele już w życiu liczy poza kilkoma godzinami spędzonymi z dawną przyjaciółką. Olga chce się wyniszczyć, zniknąć. Anna po tragedii wyzbyła się jakiejkolwiek seksualności, jako kobieta praktycznie nie istnieje.

– Ciało ma różne znaczenia i funkcje. Ciało – fizyczne, astralne, martwe – może być traktowane jak przedmiot, podziwiane lub znienawidzone – mówi Małgorzata Szumowska.

Reklama
Reklama

Ale jej „Body/Ciało" to coś więcej niż film o ciele. To opowieść o zamkniętej w nim duszy. O wrażliwości i samotności. O życiowej bezradności. O cierpieniu i nieumiejętności radzenia sobie ze światem, z własnymi uczuciami, z relacjami z innymi ludźmi.

Debiutancki, stawiający pytania o wybór życiowej drogi „Szczęśliwy człowiek", naiwne i lekko fałszywe „Ono", znakomite, naznaczone własnym bólem „33 sceny z życia", odkrywający kobiecość „Sponsoring", pełne samotności i tolerancji „W imię...", a wreszcie „Body/Ciało". Filmy Małgorzaty Szumowskiej pokazują ewolucję, jaką przeszła ona – artystka, kobieta, człowiek. I nie dziwi mnie, że dzisiaj w ostatniej scenie „Ciała" Szumowska daje widzowi nadzieję. Piękne kino, które zostawia w człowieku trwały ślad.

Tak się złożyło, że również autorzy innych polskich filmów prezentowanych na Berlinale próbują pokazać, jak ludzie radzą sobie z utratą bliskich, samotnością. W „Performerze" (prezentowanym w sekcji Forum Extra) ze śmiercią igra tytułowy artysta wizualny Oskar Dawicki.

W pokazanej w Generation „Mai" Jakuba Michnikowskiego dziecko mierzy się ze śmiercią ukochanego dziadka. Parabolą życia, w której najciekawsze są obrazy odchodzącego świata i starych kobiet, które przeżyły najbliższych, jest obraz „The Days Run Away Like Wild Horses Over the Hills" mieszkającego w Niemczech reżysera o polskich korzeniach Marcina Malaszczaka.

Gdy widzowie mówią o „Performerze", w głównym berlińskim konkursie pokazywane jest „Body", a Paweł Pawlikowski w tym samym czasie odbiera w Madrycie nagrodę Goya, w Londynie zaś nagrodę BAFTA, może nadszedł właśnie ten moment, na który od dawna czekaliśmy. Polski film budzi ciekawość, staje się dobrą marką.

Film
Oscary 2026: Krótkie listy ogłoszone. Nie ma „Franza Kafki”
Film
USA: Aktor i reżyser Rob Reiner zamordowany we własnym domu
Film
Nie żyje Peter Greene, Zed z „Pulp Fiction”
Film
Jak zagra Trump w sprawie przejęcia Warner Bros. Discovery przez Netflix?
Film
„Jedna bitwa po drugiej” z 9 nominacjami Złotych Globów. W grze Stone i Roberts
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama