Julieta, reż. Pedro Almodovar
Wyd. Gutek Film
To ekranizacja trzech opowiadań laureatki Nagrody Nobla Alice Munro, al. e ich akcję Pedro Almodovar przeniósł do Hiszpanii. Julieta jest zadbaną, wciąż piękną kobietą po pięćdziesiątce, która od 12 lat nie widziała córki, bo Antia – obciążając matkę winą za śmierć ojca – zerwała z nią kontakt. Trafiła do religijnej sekty i zniknęła zostawiając wiadomość, by jej nie szukać. Julieta chce zapomnieć, zacząć życie od nowa, a jednak nie jest w stanie tego zrobić. Siądzie przy biurku i zacznie pisać do córki długi list.
Almodovar wraca do opowieści o matce, jakby chciał zamknąć swój tryptyk o macierzyńskiej miłości. Bohaterki „Wszystko o mojej matce” i „Volver” były osobami silnymi. To one spajały rodzinę, dodawały sił dzieciom. W „Juliecie” po raz pierwszy portretuje matkę nie dającą sobie rady z życiem. Opowiada o przemilczeniu, które w rodzinie może zranić bardziej niż najtrudniejsza prawda, bo matka nigdy nie powie dziewięcioletniej córce, że jej ojciec wypłynął w morze po sprzeczce, jaką mieli z powodu jego zdrady.
Sama też długo nie dowie prawdy o tamtym dniu. Zresztą w tej rodzinie każdy coś ukrywał. Mąż, gosposia, wieloletnia przyjaciółka, z którą mężczyznę łączył również niezobowiązujący seks. Almodovar mówi o poczuciu winy, czasem prawdziwym, czasem wyimaginowanym, które rodzi się z niedopowiedzeń. A wreszcie o obcości ludzi najbliższych.