Drugi aspekt, który uważam za równie ważny, to bezpośrednie efekty dla poszczególnych przedsiębiorstw. Takich przykładów mamy bardzo dużo. Często słyszymy, że konkretni przedsiębiorcy na kongresie spotkali się z instytucją, osobą, drugą firmą i że w efekcie np. podpisali kontrakt, zawiązali spółkę, weszli we wspólny biznes. Proszę zobaczyć: 8 tys. przedsiębiorców, kolejne 2 tys. pomysłodawców startupów i kiedy oni wszyscy rozmawiają z sobą przez te trzy dni, na 10–20 spotkaniach każdy, to wychodzi 100 tys. rozmów. Z tego pojawiają się konkretne przedsięwzięcia.
Kiedy osiem lat temu otwierał pan pierwszy kongres, zapewne nie spodziewał się pan takiego sukcesu. Polska konsumowała wtedy pierwsze wielkie europejskie pieniądze, była też uczestnikiem wielkiego kryzysu. Mam wrażenie, że w edycjach EKG odbija się historia polskiej i europejskiej gospodarki.
Na pewno budując agendę, tematykę kongresu, staramy się wsłuchiwać w to, co jest teraz istotne, ale też szukamy trendów, które w najbliższych miesiącach mogą wpływać na gospodarkę. Rzeczywiście, gdyby przeanalizować każdą z edycji, myślę, że trafiamy w najważniejsze tematy dla biznesu. Zdradzę, jak budujemy taką agendę. W okolicach października, listopada po wielu, wielu konsultacjach wśród przedsiębiorców, naszych partnerów, członków rady upubliczniamy wstępną koncepcję. To zarys agendy, który kierujemy do różnych środowisk, by przesyłały nam sugestie, uwagi, propozycje zmiany programu. Na tej podstawie tworzymy nową wersję agendy, którą znów upubliczniamy. Czyli można powiedzieć, że konsultacje prowadzimy bardzo rozległe. To wynika z przekonania, że największą wiedzę, co jest ważne dla przedsiębiorców, mają oni sami. Pewnie niektórzy mają niedosyt, ale pracujemy nad tym, by stworzyć optymalną agendę.
Niewątpliwie Europejski Kongres Gospodarczy jest nośnikiem promocji regionu i samego miasta Katowice. Dwa lata temu wyceniał pan ją na 35 mln zł.
Rzeczywiście, chcemy mieć pozytywny wpływ na zmiany w gospodarce i otoczeniu. Widzimy, jakie efekty wizerunkowe, promocyjne odnosi Śląsk i miasto, w którym kongres się od początku odbywa. Kongres wpływa na rynek lokalny, bo taka jest specyfika wydarzeń. Kongres to przemysł spotkań.
Widać to w hotelach, gdzie wzrastają dwukrotnie ceny za nocleg, a wszystkie miejsca są praktycznie zapełnione. Do tego restauracje, sklepy, wzmożony ruch taksówek. Mamy szacunki, że każdy z gości zostawia 100–200 zł, a z noclegiem 600–800 zł dziennie.