Proponujecie Państwo firmom zupełnie nowy sposób organizacji wyżywienia dla pracowników.
– Andrzej Nartowicz: Jest to innowacyjny koncept, z tego co się orientuję – nieznany dotąd ani w Polsce, ani w innych krajach europejskich. Prawie od roku mamy w ofercie Foodomaty potocznie nazywane „automatyczną kantyną”.
Jest to rozwiązanie konkurencyjne dla zakładowych bufetów czy stołówek?
– Nie, nie jesteśmy tu konkurencją, raczej uzupełniamy ofertę rynkową. Do tej pory były dwa rozwiązania: albo posiłki dla pracowników są zamawiane w firmie cateringowej, albo przygotowywane we własnej stołówce. W drugim przypadku przedsiębiorstwo musi znaleźć miejsce na stołówkę, poświęcić czas na jej zorganizowanie, ponieść nakłady finansowe. Korzystanie z usług firmy cateringowej także wiąże się z ograniczeniami: w czasie powiedzmy 20-minutowej przerwy trzeba sprawnie wydać kilkaset posiłków. Jest to szczególnie skomplikowane wtedy, gdy pracownicy znajdują się w oddalonych budynkach, muszą dojść do miejsca, gdzie zostało dla nich zostawione jedzenie, odszukać pudełko…
Nasze Foodomaty, czyli sterowane elektronicznie urządzenia do przechowywania i wydawania posiłków można postawić w dowolnym miejscu spełniającym wymagania BHP. Korzysta się z nich w dowolnym czasie. Są dostępne również dla załogi pracującej na drugiej czy trzeciej zmianie. Może to więc być jedyne rozwiązanie w firmie, ale równie dobrze uzupełnienie innego rozwiązania. Na przykład do godziny 16 w przedsiębiorstwie może działać stołówka, a później pracownicy mogą korzystać z Foodomatów.