Czas pandemii to ogromne wyzwanie m.in. dla gospodarki. Wiele firm w tym czasie zmaga się z trudnościami. Problemy dotykają niemal każdej branży. Czy w tak trudnym czasie myślimy o innych, czy raczej skupiamy się na zadbaniu o własne bezpieczeństwo?
Karol Krzyczkowski: Pandemia pokazała, że w przypadku pomagania działa model piramidy potrzeb Maslowa. Dopiero kiedy mamy zaspokojone wszystkie potrzeby niższego rzędu, możemy realizować te wyższe. Najwyższą potrzebą jest potrzeba samorealizacji, gdzie właściwie ogniskują się wszystkie nasze działania społeczne i pomocy innym. Obecnie pomaganie wygląda inaczej niż przed pandemią, która zaburzyła nasze potrzeby, szczególnie potrzebę bezpieczeństwa, przynależności, ale w niektórych przypadkach także potrzeby fizjologiczne, na które wpływa ciągły stres czy utrudniony dostęp do żywności i leków. I to w znacznym zakresie wpłynęło na ograniczenie takiego pomagania i wolontariatu, które znamy z czasów przedpandemicznych. Nagle okazało się, że seniorzy, jedna z aktywniejszych grup w wolontariacie, są najbardziej zagrożoną grupą. Dotychczas prężnie rozwijający się wolontariat wokół wydarzeń sportowych i kulturalnych praktycznie zamarł, z powodu zamknięcia szkół i przeniesienia pracy do domu kapitał czasu wolnego w rodzinach znacząco się zredukował, a w wyniku obostrzeń nie ma miejsca na projekty grupowe, angażujące szeregi wolontariuszy. Pandemia wywróciła wszystko, co dotychczas w pomocy i wolontariacie działało. Jedne drzwi się zamknęły, ale inne otworzyły. Pojawiły się nowe potrzeby i możliwości, np. niedostrzegane wcześniej korepetycje i wsparcie nauki online, pomoc w dostarczaniu paczek seniorom i monitorowanie ich potrzeb w sąsiedztwie czy wsparcie służby zdrowia. Brytyjskie badania zrobione po pierwszej fali pandemii pokazały, że znacząco wzrosła samopomoc. Pewne tego typu mechanizmy widać także w Polsce. Zaktywizowaliśmy się głównie do pomocy w najbliższym otoczeniu.
Czy pandemia zmieni na zawsze nasze podejście do pomagania?
Pandemia pokazała, co jest dla biznesu istotne. Czy kwestie odpowiedzialności, świadomości społecznej i wrażliwości są brane pod uwagę tylko w czasach dobrobytu, czy stanowią integralną część działań, o których nie zapomina się też w czasach kryzysu. Zobaczyliśmy, kto był przygotowany. Na budowanie partnerstw ze społecznościa- mi, przygotowywanie pracowników, znajdowanie odpowiednich narzędzi w czasie kwarantanny było już za późno. Tam, gdzie biznes zbudował sobie wcześniej ten potencjał, w sytuacji kryzysowej mógł go przełożyć na działania. Pandemia stała się też impulsem do rozwoju innych form pomagania. Razem z przejściem części wykonywanej przez nas pracy na tryb zdalny, przejściem szkół na naukę zdalną, tą samą ścieżką podążył wolontariat.
E-wolontariat już nie zniknie i będzie się nadal rozwijał jako jedna z form pomagania. Na uwagę zasługuje też rozwijająca się na nowo samopomoc. To, co zostanie, miejmy nadzieję, w firmach, to doświadczenie. Nie tylko pamięć organizacyjna o udanych działaniach, ale też wnioski wyciągnięte z tych nieudanych. Wiek XXI jest wiekiem katastrofy klimatycznej. Musimy być przygotowani na najgorsze. Susza, migracje z powodu wojen o wodę, powodzie, kryzysy żywnościowe, to może nas czekać w najbliższych latach.