W ubogich regionach wciąż oszukują

Pseudobezrobocie wciąż jest problemem. Największym w warmińsko-mazurskim, lubuskiem i zachodniopomorskiem. To tam najwięcej nieuprawnionych osób pobiera świadczenia

Publikacja: 20.10.2007 01:54

W ubogich regionach wciąż oszukują

Foto: Rzeczpospolita

Porównanie bezrobocia rejestrowanego (wynikającego z rejestrów prowadzonych przez urzędach pracy) z bezrobociem faktycznym (ustalanym na podstawie ankietowego Badania Aktywności Ekonomicznej Ludności) przynosi zaskakujące rezultaty. Okazuje się, że w niektórych regionach różnice między tymi wskaźnikami są więcej niż znaczne. Przykładowo, w województwie warmińsko-mazurskim oficjalna stopa bezrobocia wynosiła 19,6 proc., a faktyczna – tylko 10,4. W dosyć istotnym stopniu dane te „rozjeżdżają“ się w województwie lubuskim (odpowiednio 15,8 i 9,2 proc.) oraz zachodniopomorskim (17,9 i 11,3 proc.). Dla porównania, na Dolnym Śląsku oba wskaźniki są prawie identyczne – 13,4 i 13 proc.

– Im większa różnica, tym większa skala zjawiska zwanego bezrobociem fikcyjnym – mówi Michał Boni, ekspert rynku pracy. – Chodzi o osoby, które albo pracują, albo w ogóle nie chcą pracować, ale rejestrują się jako bezrobotne, by mieć dostęp do świadczeń – wyjaśnia Boni. To m.in. dostęp do darmowych usług medycznych czy zasiłków z pomocy społecznej.

Były minister pracy Krzysztof Pater zjawisko to nazywa swoistym cwaniactwem. Proceder ten jest uprawiany w Polsce z powodzeniem od kilku lat, ale dopiero teraz ujawniły się tak silne różnice regionalne. W jednych częściach kraju powoli zanika, w innych – występuje ze szczególną ostrością. – Te trendy nie są jeszcze dobrze zbadane, ale jeśli chodzi o regiony biedne, gdzie nie ma zbyt wiele dobrze płatnych miejsc pracy, to ludzie w trudniej sytuacji ratują się jak mogą. Pracują w szarej strefie, emigrują za lepszymi zarobkami, ale wolą nie usuwać się z rejestrów bezrobotnych – zauważa Pater. Do takich województw można zaliczyć z pewnością warmińsko-mazurskie i lubelskie, które należą do grona najuboższych w całej Unii Europejskiej. – A system, który miał zapobiegać naciąganiu, jest martwy – dodaje Krzysztof Harasimowicz z Warmińsko-Mazurskiego Związku Pracodawców Prywatnych. By ukrócić proces naciągania państwa na nienależne świadczenia, należałoby w końcu m.in. zacząć poważną walkę z szarą strefą. Bo ta wcale nie przestała w Polsce istnieć.

– Skala tego zjawiska, mimo dobrej kondycji gospodarki, zmniejsza się tylko w nieznacznym stopniu – uważa Mateusz Walewski z Centrum Analiz Ekonomiczno-Społecznych. CASE, wraz z innymi instytutami, prowadzi na zlecenie Ministerstwa Pracy badania poświęcone gospodarce cienia. Jego zdaniem sytuacja poprawiła się przynajmniej w jednej kwestii. Spada nielegalne zatrudnienie w firmach, które wolą oszczędzać na wydatkach na pracowników.

– Ludzie, ponieważ mają większy wybór pracy, nie chcą iść do pracodawców, którzy nie opłacają za nich składek na ubezpieczenia społeczne czy zdrowotne – wyjaśnia Walewski. Krzysztof Pater, który zresztą także bierze udział w przygotowaniu raportu, dodaje, że oprócz walki z szarą strefą, należałoby także poprawić pracę służb zatrudnienia. – To one powinny pilnować, by w rejestrach znajdowały się tylko osoby, które rzeczywiście szukają, ale nie mogą znaleźć zatrudnienia – podkreśla Pater. Na lepsza efektywność działań urzędów pracy w najbliższych latach wydamy setki milionów euro z unijnej pomocy.

Dane o bezrobociu na podstawie BAEL zmieniają wyobrażenia o tym zjawisku. Okazuje się, że największy problem z znalezieniem pracy jest w woj. dolnośląskim, a nie warmińsko-mazurskim.

Duże różnice między bezrobociem rejestrowanym, a tym obliczonym na podstawie badań BAEL, pokazują skalą bezrobocia fikcyjnego. Pojawia się ono tam, gdzie urzędy pracy raczej nie wymagają, by bezrobotny rzeczywiście aktywnie poszukiwał pracy. Wystarczy, że raz w miesiącu pojawi się w urzędzie i przejrzy oferty pracy.Jeśli chodzi o fikcyjne bezrobocie w Polsce północno-zachodniej to warto zauważyć, że są to regiony, gdzie kiedyś funkcjonowały duże firmy, głównie PGR-y. Ludzie się do tego przyzwyczaili i oczekują, że znowu znajdą zatrudnienie w sporym, zapewniającym bezpieczeństwo socjalne przedsiębiorstwie; trudno im zaakceptować inne warunki. Jednocześnie wytworzyły się postawy roszczeniowe wobec państwa.

Porównanie bezrobocia rejestrowanego (wynikającego z rejestrów prowadzonych przez urzędach pracy) z bezrobociem faktycznym (ustalanym na podstawie ankietowego Badania Aktywności Ekonomicznej Ludności) przynosi zaskakujące rezultaty. Okazuje się, że w niektórych regionach różnice między tymi wskaźnikami są więcej niż znaczne. Przykładowo, w województwie warmińsko-mazurskim oficjalna stopa bezrobocia wynosiła 19,6 proc., a faktyczna – tylko 10,4. W dosyć istotnym stopniu dane te „rozjeżdżają“ się w województwie lubuskim (odpowiednio 15,8 i 9,2 proc.) oraz zachodniopomorskim (17,9 i 11,3 proc.). Dla porównania, na Dolnym Śląsku oba wskaźniki są prawie identyczne – 13,4 i 13 proc.

Pozostało 85% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy