Do tej niecodziennej eskapady zainspirował ją wiec studentów na jednym z amerykańskich uniwersytetów. Korporacje, globalizacja, Międzynarodowy Fundusz Walutowy, Światowa Organizacja Handlu (WTO) – to według nich czarne charaktery bezlitośnie niszczące godność i środki do życia na całym świecie.
Późniejsze protesty antyglobalistów podczas spotkań przedstawicieli WTO i Banku Światowego w Seattle nie pozostawiły wątpliwości. Jeszcze nasiliły jej ciekawość w kwestii, o co chodzi gwałtownie protestującym ludziom.Już na początku podróży opisanej w książce „Śladami T-shirta” spotyka ją zaskoczenie. Pietra Rivoli tłumaczy Xu Zhao Min, który ma być jej przewodnikiem po Chinach, że interesuje ją wszystko, łącznie z tym, gdzie rośnie bawełna, z której uszyty jest jej T-shirt. Mężczyzna uśmiecha się i tłumaczy, że nie musiała podróżować do Chin, by zobaczyć plantacje. Jej koszulka zrobiona została z bawełny, która wyrosła w Teksasie. Nie każdy jednak wie, że amerykańskie dotacje do uprawy bawełny przekraczały PKB kilku krajów afrykańskich produkujących ten surowiec. Mimo nieco zbyt kwiecistego stylu autorki książkę czytałam chwilami jak kryminał.
Z pewnością zainteresuje ona osoby ciekawe historii światowego handlu, ale niemające sił przebrnąć przez opasłe tomiska z mnóstwem dat, liczb i wykresów. Rzadko bowiem można trafić na książkę, w której ekonomista tak uczciwie weryfikuje swoją wiedzę z obserwacjami z autopsji. Polecam ją zwłaszcza tym tzw. mądrym głowom, które z pobłażliwym uśmieszkiem komentują protesty antyglobalistów. W Polsce nie nikt jeszcze nie myśli, że od kiedy przystąpiliśmy do Unii, przedstawiciele naszego kraju podczas negocjacji WTO zasiadają po stronie najbogatszych państw. I to oni wpływają na trudną sytuację mieszkańców krajów rozwijających się. Pietra Rivoli dochodzi bowiem do wniosku, że na losy jej T-shirta w równym stopniu co rynek i duże korporacje wpływa polityka.