Reaktor jak gorący kartofel

Polskę otaczają elektrownie atomowe, ale to nie oznacza, że nasza energetyka musi pójść w tym samym kierunku. Są opinie, że bardziej opłaca się importować prąd, niż decydować się na kosztowną i niemającą społecznej akceptacji inwestycję.

Publikacja: 31.01.2008 01:37

Reaktor jak gorący kartofel

Foto: Fotorzepa, Seweryn Sołtys

Na budowę elektrowni jądrowej potrzeba przynajmniej kilka miliardów euro, zależnie od mocy, jaką będzie mieć i technologii, która zostanie zastosowana. Zwolennicy takiej inwestycji przekonują, że gdy siłownia już powstanie, to produkcja energii będzie stosunkowo tania. Przeciwnicy proponują, by zamiast tak kosztownego projektu, zrealizować wiele mniejszych związanych z wykorzystaniem odnawialnych źródeł energii, choćby ze względu naposiadane przez Polskę zasoby rolnicze. Przekonują, że zanim polskie władze zdecydują o budowie elektrowni jądrowej i zaczną przekonywać społeczeństwo do tej inwestycji, warto skalkulować koszty i poczekać na propozycje unijne.

Trudno ocenić, jaką decyzję podejmie rząd i czy to gabinet Donalda Tuska zdecyduje o rozpoczęciu przygotowań do budowy elektrowni jądrowej w naszym kraju. Choć wicepremier Pawlak uważa to rozwiązanie za godne rozważenia, to szef innego resortu – środowiska – Maciej Nowicki prywatnie jest przeciwnikiem takiej budowy.

– Nie popieram energetyki jądrowej, uważam, że elektrownia musi spełniać pewne warunki – być całkowicie bezpieczna, rozwiązać problem utylizacji i składowania odpadów promieniotwórczych i być całkowicie konkurencyjna cenowo – mówił niedawno.

Zdaniem ministra środowiska taka elektrownia nie poprawi naszego bezpieczeństwa energetycznego. Kraj nie ma bowiem złóż uranu. – Te pieniądze, które trzeba by wydać na budowę elektrowni jądrowej, powinny być przeznaczone na oszczędności w energetyce” – stwierdził minister.

Z analiz przygotowanych przez ekspertów Agencji Rynku Energii wynika, że już w 2021 r. powinna dostarczać energię pierwsza elektrownia atomowa, a w 2030 r. powinny być gotowe trzy bloki po 1,5 tys. MW każdy. Za budową przemawiają względy ekonomiczne i ekologiczne. Za 10 – 15 lat energia jądrowa ułatwi pokrycie rosnącego zapotrzebowania.

– Jeśli Unia Europejska dojdzie do wniosku, że krajom Wspólnoty potrzeba jest energetyka jądrowa, to można się spodziewać, że zaproponuje handel certyfikatami na energię jądrową, tak jak to zrobiła z energią odnawialną – mówi prof. Popczyk. – Zatem wtedy może się okazać, że lepiej i łatwiej będzie importować energię tego typu, a nowe reaktory powstaną w krajach, które mają największe doświadczenie w tego typu inwestycjach.

Wokół Polski powstają lub planowane są kolejne siłownie nuklearne. Mają powstać m.in. na Słowacji, w Bułgarii, Rumunii. Nowe reaktory po 2015 roku mają powstać także na Białorusi.

Liderem w wykorzystaniu energii z elektrowni jądrowych jest Francja, która planuje kolejne inwestycje – m.in. w trakcie budowy jest nowy reaktor w Falmanville, w sumie w tym kraju działa ich już 59. Na początku stycznia brytyjski rząd zaakceptował plan budowy nowej elektrowni nuklearnej w tym kraju. Ostatnio reaktor na Wyspach Brytyjskich oddano do użytku w 1995 r. Francuski EdF już zapowiedział, że w ciągu dziewięciu lat może wybudować Brytyjczykom cztery reaktory, a zainteresowanie tego typu projektami wyrazili także szefowie niemieckiego E. ON. Obecnie 15 z 27 państw członkowskich Unii Europejskiej korzysta z energii wyprodukowanej w elektrowniach nuklearnych. Gdy jedne kraje ogłaszają nowe projekty, inne – jak Niemcy – są zdecydowane stopniowo zamykać istniejące zakłady. Do 2021 r. wszystkie (a jest ich 17) zakończą pracę.

Prof. Jan Popczyk z Politechniki Śląskiej w Gliwicach wskazuje na bardzo poważny problem, jakim będzie rozbudowa sieci w kraju, by energia z elektrowni nuklearnej dotarła do odbiorców.

– Tym bardziej że propozycje lokalizacji elektrowni, jakie dotąd się pojawiają, wskazują na miejsca korzystne dla samych projektów, ale źle uwarunkowane pod względem przesyłu energii jak Żarnowiec, Kopań, Warta-Klempicz, Nowe Miasto, Małkinia, Wyszków Chodcza czy Gościeradów – dodaje prof. Popczyk. Zatem dla naszego kraju bardziej korzystnym rozwiązaniem może się okazać rozbudowa połączeń z krajami sąsiednimi, dzięki którym zwiększymy import energii, niż budowa samej elektrowni atomowej i przyłączenie jej do sieci krajowej. – Skoro istnieje unijny rynek energii elektrycznej, to import energii będzie lepszym rozwiązaniem, bo pozbawionym ryzyka, zwłaszcza że opłata przesyłowa wpłynie w niewielkim stopniu na cenę w naszym kraju, może nawet będzie mniejsza niż w przypadku elektrowni zlokalizowanych w kraju – to trzeba sprawdzić – dodaje prof. Popczyk. Jego zdaniem trzeba też wziąć pod uwagę fakt, że decyzje o kosztownych inwestycjach w energetykę atomową dadzą efekt w postaci wyprodukowanej energii elektrycznej dopiero po kilkunastu latach. – Wobec bardzo szybkiego postępu technologicznego na świecie istnieje więc wielkie ryzyko nietrafionych inwestycji – dodaje.

Wypowiedzi polityków na temat elektrowni jądrowej w Polsce należy traktować raczej jako deklaracje wsparcia dla nowoczesnych technologii niż faktyczny zamiar podjęcia decyzji o budowie. Zresztą mówienie teraz o konkretnej technologii, którą wykorzystamy dopiero około 2030 r., byłoby błędem. Nie da się dziś dokładnie zaplanować i określić inwestycji, która ma się rozpocząć za 15 lat, a zakończyć za 20. Obecnie testowane są nowoczesne rozwiązania w energetyce jądrowej, np. reaktory wysokotemperaturowe lub z neutronami prędkimi, są to jednak pojedyncze instalacje o charakterze doświadczalnym. Niektórzy eksperci wskazują na możliwość budowy małych siłowni kontenerowych, które można ustawić i wykorzystać praktycznie w dowolnym miejscu w kraju. Bez względu jednak na to, czy w Polsce podejmiemy decyzję o budowie elektrowni nuklearnej, i tak musimy w najbliższych latach poprawić efektywność energetyczną i zwiększyć produkcję energii ze źródeł odnawialnych.

Niemal wszyscy nasi sąsiedzi mają elektrownie jądrowe. Ukraińcy, Litwini, Białorusini i Czesi zapowiadają kolejne inwestycje i budowę reaktorów. W sumie w – rozszerzonej Unii 15 z 27 państw członkowskich wykorzystuje energię ze źródeł nuklearnych. Stanowi ona niemal jedną trzecią całej produkcji. W związku z ujawnianymi planami budowy kolejnych reaktorów niektórzy eksperci sądzą, że energetyka jądrowa przeżywa swój renesans. Ocenia się, że oprócz Polski i Portugalii, które wstępnie wyrażają zainteresowanie budową pierwszych reaktorów, na świecie jest jeszcze kilkanaście takich państw – wśród nich Egipt, Algieria, Turcja. Katar i Kazachstan.

Nie jest rolą Unii Europejskiej decydować,czy jej kraje członkowskie powinny czy też nie powinny korzystać z energii nuklearnej

Unia Europejska powinna próbować wyprodukować 30 proc. energii elektrycznej ze źródeł nuklearnych

Ukraiński rząd zaakceptował ofertę amerykańskiej firmy Westinghouse w kwestii dostaw paliwa jądrowego do czterech elektrowni atomowych. Kontrakt między Ministerstwem Paliw i Energetyki w Kijowie i Westing- house zostanie podpisany najprawdopodobniej w kwietniu. „Oznacza to, że wpływy w naszym kraju straci jedyny jak dotąd importer tego surowca – rosyjska korporacja TWEL” – napisała opiniotwórcza gazeta „Dieło”, powołując się na prognozy ekspertów. Kijowscy analitycy szacują, że do 2015 r. amerykański koncern może zająć do 25 proc. ukraińskiego rynku, a straty dzisiejszego rosyjskiego monopolisty sięgną rocznie 70-75 mln dolarów. „Dywersyfikacja źródeł dostaw paliwa jądrowego jest jednym z głównych priorytetów ukraińskiego rządu” – zaznaczyła gazeta „Dieło”.

—ta. s

Budowa pierwszego reaktora w nowej elektrowni w Armenii rozpocznie się pod koniec 2010 r. – zapowiedział armeński premier Serż Sarkisian. Władze znalazły partnera – „dużą spółkę w Europie”, z którą podpiszą we wrześniu umowę. Rozwój energetyki atomowej – według premiera – jest potrzebny wobec rosnących cen ropy i gazu na rynkach światowych. Nowa elektrownia, która ma być gotowa ok. 2015r., zostanie zbudowana w miejscu obecnej, bo jest tam niezbędna infrastruktura Wstępnie zaplanowano, że będzie mieć moc tysiąca megawatów. Armenia posiada obecnie jeden czynny reaktor. Drugi wyłączono po trzęsieniu ziemi w 1988 r.

—ała

Białoruś w styczniu 2009 r. rozpocznie budowę infrastruktury niezbędnej do budowy elektrowni atomowej – powiedział pierwszy wicepremier Władimir Siemaszko. Jeszcze w tym roku władze zdecydują, gdzie powstanie inwestycja. Obecnie analizują dwie lokalizacje – w Krasnopoliańsku i w Kukszynowsku (obie w regionie mohylewskim). Decyzję o budowie podjęły dwa tygodnie temu. Ministerstwo Energetyki, we współpracy z zagranicznymi ekspertami, opracowało plan budowy elektrowni atomowej, która składać się ma z dwóch reaktorów. Pierwszy ma rozpocząć produkcję w 2018 r. a drugi rok lub dwa lata później. W 2020 r. elektrownia ma osiągnąć pełne moce produkcyjne. Białoruś wybierze w przetargu zagranicznego partnera do realizacji projektu.

—a. ła

Na budowę elektrowni jądrowej potrzeba przynajmniej kilka miliardów euro, zależnie od mocy, jaką będzie mieć i technologii, która zostanie zastosowana. Zwolennicy takiej inwestycji przekonują, że gdy siłownia już powstanie, to produkcja energii będzie stosunkowo tania. Przeciwnicy proponują, by zamiast tak kosztownego projektu, zrealizować wiele mniejszych związanych z wykorzystaniem odnawialnych źródeł energii, choćby ze względu naposiadane przez Polskę zasoby rolnicze. Przekonują, że zanim polskie władze zdecydują o budowie elektrowni jądrowej i zaczną przekonywać społeczeństwo do tej inwestycji, warto skalkulować koszty i poczekać na propozycje unijne.

Pozostało 93% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy