Domy aukcyjne Sotheby's, Christies' International i Phillips de Pury & Co. na wylicytowanych dziełach sztuki zarobiły w miniony weekend łącznie 59 mln funtów. Jeszcze przed startem aukcji Bloomberg szacował ich przyszłe wpływy na co najmniej 106,2 mln funtów.
Podobna tendencja była widoczna w wynikach aukcji Sotheby's w Hong Kongu, gdzie w ciągu pięciu dni ze sprzedaży dzieł udało się osiągnąć 141,7 mln dol. - także ok. połowy tego, na co liczyła branża. Kupujący rezygnowali z licytacji, argumentując, że ceny były zbyt wysokie.
Takiemu wynikowi winny jest oczywiście kryzys na rynkach finansowych.
- To są nieaktualne ceny, nie odzwierciedlają sytuacji na rynku. Nie może być tak, że wszystkie branże przystosowują się do nowej sytuacji na rynku, a handel dziełami sztuki nie - komentuje Alberto Mugrabi. Ten kolekcjoner dzieł sztuki pozwolił przejść koło nosa jednej z prac Warhola na aukcji domu Christies' International, mimo, że jego rodzina zazwyczaj na takie kąski poluje. Ma on jedną z największych na świecie kolekcji obrazów Andy'ego Warhola.
To pierwsza tego kalibru aukcja po tym, jak władze USA postanowiły w obliczu kryzysu weprzeć tamtejsze banki. Rynek sztuki współczesnej ma za sobą tłuste lata. Przez ostatnie pięć ceny za prace takich artystów jak Warhol, Takashi Murakami i Richard Prince wzrosły więcej niż czterokrotnie.