Analitycy, z którymi rozmawiała „Rz”, podkreślali, że przy tak niestabilnej sytuacji na giełdzie i dużej zmienności indeksów trudno prognozować, czy w pierwszych dniach notowań walory Enei zyskają, czy stracą na wartości. Dlatego ofertą powinni się zainteresować ci, którzy potraktują tę inwestycję jako długoterminową. Według analityków firma jest atrakcyjna, ma duże możliwości rozwoju i może zwiększać zyski. Sprzedaż akcji Enei w ofercie publicznej to pierwsza okazja, by kupić walory tak dużej polskiej firmy energetycznej, trzeciej co do wielkości w branży. Osoby prywatne mogą się zapisywać na walory po cenie minimalnej 17,33 zł, zawierającej 10-proc. dyskonto wobec ceny, jaką będą musieli zapłacić inwestorzy branżowi.
Oferta poznańskiej spółki jest nietypowa. Ze względu na złą sytuację na giełdzie – by w ogóle emisja się powiodła – Skarb Państwa (teraz jedyny udziałowiec) postanowił rozszerzyć krąg inwestorów o firmy energetyczne.
Zachodnie koncerny, które już od kilku lat działają na naszym rynku, jak CEZ, Vattenfall, RWE czy EDF, zadeklarowały chęć zakupu akcji Enei. Dla nich jest to wieloletnia inwestycja dająca możliwość uzyskania znaczącego udziału w polskim rynku. Enea ma bowiem ponad 8-proc. udział w produkcji energii w naszym kraju i prawie 15-proc. w jej sprzedaży. Wśród nowych udziałowców, już po emisji, znajdzie się także EBOiR.
Na przyszły rok Skarb Państwa zapowiadał sprzedaż znaczącego pakietu akcji Enei któremuś z inwestorów branżowych. Nie wiadomo jednak, kiedy ten plan zostanie zrealizowany ani czy w umowie prywatyzacyjnej znajdzie się zapis o obowiązku skupienia akcji z rynku. Zwykle sprzedaż akcji w wyniku ogłoszenia wezwania jest dość korzystna dla drobnych inwestorów.
3 listopada będzie znana cena emisyjna akcji. Wtedy też się okaże, czy inwestorzy branżowi, na których liczą Enea i Skarb Państwa, rzeczywiście są zainteresowani ofertą.