Piątkowa sesja w Stanach Zjednoczonych zakończyła się dużymi zwyżkami dzięki lepszym od oczekiwań wynikom kwartalnym Forda oraz nadziejom na korzystne dla banków wyniki „stress testów” (sprawdzają one możliwości poradzenia sobie banków w skrajnie negatywnych scenariuszach). Pierwsze symptomy ożywienia gospodarczego pokazują też wskaźniki wyprzedzające (oczekiwania menedżerów w strefie euro oraz indeks ZEW w Niemczech).
Miniony tydzień był siódmym z kolei wzrostowym tygodniem dla indeksu Nasdaq, inne amerykańskie wskaźniki zakończyły tydzień na niewielkich minusach. Podobnie było na innych rynkach, gdzie zwyżki przeplatały się z niewielkimi zniżkami. Na tym tle dobrze wypadła warszawska giełda, której główny indeks WIG20 zyskał 4 proc. W zasadzie cały ten wzrost został wypracowany na ostatniej sesji. Według analityków na warszawski parkiet wracają krajowi inwestorzy, zarówno instytucjonalni, jak i drobni.
Siłę kupujących widać też na innych rynkach w naszym regionie. Rosyjski RTS, który miniony tydzień zakończył na symbolicznym minusie, w tym roku dał już zarobić inwestorom ponad 30 proc. Zdaniem większości analityków po krótkiej korekcie zwyżki na światowych rynkach mogą być kontynuowane. W krótkim terminie niepokojący może się okazać raport MFW o stratach w globalnym sektorze finansowym. Fundusz szacuje je na 4,1 bln dolarów. Do tej pory w odpisach banków nie znalazła się nawet połowa tej kwoty. – Nie sądzę, aby w jakimkolwiek stopniu można by już mówić, że banki wychodzą na prostą – twierdzi Robert Reynolds, dyrektor zarządzający Putnam Investmens.