Komisja Europejska straszy kryzysem. Jej prognozy na bieżący rok są najgorsze z przewidywań wszystkich poważnych instytucji międzynarodowych. Jednocześnie Unia postępuje tak, jakby żadnego kryzysu nie było i Wspólnota Europejska, która zawsze funkcjonowała świetnie, miała się jak najlepiej. Dobrym przykładem jest twarde, negatywne stanowisko wobec propozycji przyspieszenia euroizacji tych gospodarek, które w strefie euro nie są.
Kurczowe trzymanie się kryteriów z Maastricht wygląda teraz dziwnie. Dotyczy to zwłaszcza trzyprocentowego deficytu finansów publicznych, który stał się fikcją. Już w ubiegłym roku 12 krajów przekroczyło tę granicę. Wśród rekordzistów są: Irlandia – 7,1 proc., Zjednoczone Królestwo (wprawdzie o wejście do strefy euro się nie ubiega, ale zobowiązało się do wypełniania kryterium) – 5,5 proc., Grecja – 5 proc., Hiszpania – 3,8 proc., Francja – 3,4 proc. Kraje te kreują znaczącą część unijnego produktu (łącznie 45 proc.). Ich deficyty mogą zatem mieć istotny wpływ na stabilność wspólnej waluty.
Podtrzymywaniu fikcji służy także osławiony EDP (Excessive Deficit Procedure), czyli procedura usuwania nadmiernego deficytu. Wielkim Unia grozi palcem i wyznacza wieloletnie terminy na przywrócenie równowagi: Grecji do 2010 r., Irlandii do 2013 r., Francji i Hiszpanii do 2012 r., a Wielkiej Brytanii aż do 2014 r. Natomiast dla mniejszych państw sankcje mogą być dokuczliwe. Polskę (przypomnijmy, że w ubiegłym roku nasz deficyt wyniósł 3,9 proc.) straszy się objęciem EDP i wstrzymaniem unijnych dotacji.
To wszystko działo się w „czasach przedkryzysowych”. Na rok 2009 Komisja wieszczy nadejście strasznego kryzysu i załamanie finansów w całej Unii. Skumulowany deficyt finansów publicznych ma wynieść 6 proc. Jedynie sześć państw, i to z grupy najmniejszych (łącznie wytwarzają 9 proc. unijnego PKB), ma się zmieścić w trzyprocentowym limicie dopuszczalnego deficytu.
Bez zmiany polityki oznaczać to musi, że sankcjami EDP trzeba by objąć praktycznie wszystkich członków Wspólnoty. A jeśli jako przestępców ściga się wszystkich członków jakiejś społeczności, to albo prawo jest zbyt surowe i nie sposób go przestrzegać, albo sankcje są zbyt słabe i przestępcy nie boją się kar.