– Wiem, że na teatrze się nie wzbogacę, chcę tylko, aby koszty produkcji spektakli się zwracały – mówi Emilian Kamiński, dyrektor najmłodszego na warszawskiej scenie Teatru Kamienica, który ruszył w marcu. – Nie jestem biznesmenem, tylko mecenasem sztuki.
Najlepiej prosperujące sceny prywatne generują od 4 do 7 mln rocznego przychodu. Jest ich zresztą w Polsce zaledwie kilka. Do takiej działalności zniechęcają ogromne koszty stałe wynikające z prowadzenia takiej instytucji. – Nie jest to interes, na którym można zarobić. Całość zysków przeznaczana jest na wydatki bieżące i nie starcza nawet na produkcje nowych spektakli – opowiada dyrektor Teatru Polonia Roman Osadnik.
Taka instytucja prosperuje prawidłowo, jeśli w bilansie zysków i strat wychodzi na zero.
[srodtytul]Firma czy wspólnota[/srodtytul]
Zwykle sceny prywatne funkcjonują jako fundacje albo stowarzyszenia, co daje im możliwość uzyskania dotacji celowych od władz miasta albo Ministerstwa Kultury. Wyjątkiem jest warszawski Teatr Bajka, który działa jako spółka z.o.o. Ale ich dyrektorzy często dodatkowo zakładają firmy, które współpracują z tą instytucją, tak jest m.in. w Teatrze Kamienica, a było w Teatrze Nowym w Krakowie.