Im rzadszy okaz, tym cenniejszy

W ciągu kilkunastu lat wycofywane z armii pojazdy i elementy uzbrojenia podrożały kilkakrotnie. Nie znaczy to jednak, że każdy zardzewiały czołg wart jest miliony złotych

Publikacja: 24.09.2009 01:20

Dodge comand to obiekt pożądania wielu kolekcjonerów

Dodge comand to obiekt pożądania wielu kolekcjonerów

Foto: Fotorzepa

Kiedyś wycofywane z armii pojazdy można było kupić w cenie złomu. Teraz cena typowego rosyjskiego czołgu, importowanego najczęściej z Bułgarii lub Rumunii, sięga 150 tys. zł. Poczciwy gazik (model z 1969 r.) jeszcze niedawno kosztował 5 tys. zł, a obecnie 20 tys. zł.

Przy wycenie pojazdów wojskowych uwzględnia się m.in. rzadkość egzemplarza. Zgodnie z pięciostopniową skalą, która stosowana jest np. w Niemczech, egzemplarz w stanie fabrycznym (co należy do rzadkości) kosztuje nawet dwa razy więcej niż używany. Niekompletność i usterki techniczne bardzo obniżają cenę. Na przykład za pojazd nieużywany płaci się 100 tys. zł, a za wrak do remontu około 5 tys. zł.

Dlatego z dużym dystansem należy podchodzić do informacji na temat czołgów wartych miliony, które przez dziesiątki lat rdzewiały pod ziemią i zostały znalezione przez wyspecjalizowanych poszukiwaczy. Nie można też zapominać, że znalazca takiego pojazdu, zgodnie z prawem, nie jest jego właścicielem. Wszystkie wykopane zabytki należą do państwa. Co więcej, brak uprawnień do prowadzenia prac archeologicznych może oznaczać poważne problemy natury prawnej.

Na aukcjach internetowych niewiele jest ofert sprzedaży eksponatów sprzed II wojny światowej. Większość z nich została już przechwycona przez kolekcjonerów. Coraz częściej na krajowym rynku pojawiają się eksponaty ściągnięte z innych krajów, nawet z USA. Na rynku pojawiły się firmy posiadające koncesje MSWiA na magazynowanie sprzętu specjalnego i obrót nim. Oferują sprzęt pancerny, gąsienicowy i kołowy pozbawiony cech bojowych.

Obowiązujące w Polsce przepisy dotyczące wywozu za granicę pojazdów starszych niż 25-letnie skutecznie blokują możliwość obrotu między kolekcjonerami.

A przecież dla zbieraczy z Europy Zachodniej militaria z krajów byłego Układu Warszawskiego mogą być naprawdę interesujące. Tym bardziej że już od kilku lat rozwija się moda na wszystko, co rosyjskie.

Wręcz trudno uwierzyć, że w Polsce ciągle można kupić, za około 25 tys. zł, niezwykle efektowną terenówkę Czapajew, którą w ZSRR produkowano na bazie forda.

[ramka][srodtytul]Ceny na aukcjach internetowych[/srodtytul]

- samobieżna haubica 122 mm Goździk na podwoziu gąsienicowym – 85 tys. zł,

- ciężarówka amerykańskiej armii marki Reo (z 1964 r.) – 34 tys. zł,

- nieużywany czołg T55 – 183 tys. zł,

- amfibia transporter Volvo (z 1978 r.) – 39 tys. zł.[/ramka]

[ramka][b]Co kilka miesięcy media obiega informacja, że spod ziemi lub z jeziora został wydobyty czołg czy inny zabytek z okresu II wojny światowej wart milion dolarów. [link=http://www.rp.pl/artykul/367630.html]Rozmowa z Stanisławem Kęszyckim, współwłaścicielem kolekcji zabytków techniki wojskowej[/link][/b][/ramka]

Kiedyś wycofywane z armii pojazdy można było kupić w cenie złomu. Teraz cena typowego rosyjskiego czołgu, importowanego najczęściej z Bułgarii lub Rumunii, sięga 150 tys. zł. Poczciwy gazik (model z 1969 r.) jeszcze niedawno kosztował 5 tys. zł, a obecnie 20 tys. zł.

Przy wycenie pojazdów wojskowych uwzględnia się m.in. rzadkość egzemplarza. Zgodnie z pięciostopniową skalą, która stosowana jest np. w Niemczech, egzemplarz w stanie fabrycznym (co należy do rzadkości) kosztuje nawet dwa razy więcej niż używany. Niekompletność i usterki techniczne bardzo obniżają cenę. Na przykład za pojazd nieużywany płaci się 100 tys. zł, a za wrak do remontu około 5 tys. zł.

Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy