Prezydent USA Barack Obama i przywódcy państw rozwijających się – premier Chin Wen Jiabao, premier Indii Mammohan Sigh i szef rządu Południowej Afryki Jacob Zuma – późnym wieczorem w piątek osiągnęli porozumienie, które będzie „historycznym krokiem naprzód” w dziedzinie walki z globalnym ociepleniem – ogłosiła jeszcze w czasie obrad Agencja Reutera. Trochę na wyrost.
– To, co osiągnęliśmy, będzie nowym początkiem – tłumaczył po zakończeniu obrad prezydent Obama. – Mamy porozumienie, w którym każdy kraj będzie określał zobowiązania dla zmniejszenia zmian klimatu. I choć nie będą prawnie obowiązujące, to zostaną zweryfikowane przez niezależnych międzynarodowych ekspertów
Przypomniał, że protokół z Kioto, choć był międzynarodową prawnie obowiązującą umową, i tak nie spełnił swoich celów. – Jestem przekonany, że takie prawnie wiążące porozumienie jest konieczne w przyszłości. Nie ze względu na ostrzeżenia uczonych, ale dla inwestycji w czystą energię, innowacje, badania naukowe i poprawy efektywności energetycznej – powiedział Obama. Zaznaczył jednak, że porozumienie musi zawierać trzy elementy. Po pierwsze wszystkie najważniejsze gospodarczo kraje muszą zadeklarować, że wprowadzą limity dla emisji gazów cieplarnianych i podejmą działania dla ograniczenia zmian klimatu. Drugim warunkiem Amerykanów jest poddanie tych deklaracji międzynarodowej weryfikacji. – Bez tego nasze porozumienie będzie puste – podkreślił Barack Obama.
Trzecim elementem porozumienia ma być ustanowienie pomocy dla biednych państw, najbardziej dotkniętych przez zmiany klimatu. Według nieoficjalnych doniesień projekt takiego porozumienia ma powstać do końca roku.
[srodtytul]Zawiedzione nadzieje[/srodtytul]