Aż miliard euro do 2020 roku może zarobić potentat stalowy ArcelorMittal na unijnym Systemie Handlu Emisjami (SHE). Takie wyliczenia przedstawiła w swoim raporcie brytyjska organizacja pozarządowa Sandbag. ArcelorMittal i inne firmy – wywodzące się głównie z branży cementowej – zarabiają na kryzysie i zbyt hojnym systemie rozdawania uprawnień do emisji CO[sub]2[/sub].
System SHE został stworzony jako rynkowe narzędzie walki ze zmianami klimatycznymi. Państwa dostają określone limity emisji dwutlenku węgla, które dzielą potem na branże i poszczególne przedsiębiorstwa. Do roku 2012 te uprawnienia są dla wszystkich darmowe. Ale jeśli ktoś chce truć więcej, to musi dokupić uprawnienia na rynku. Podaż tworzą te firmy, które zmniejszają emisję lub po prostu ograniczają produkcję. Odpowiednie dopasowanie ilości uprawnień ma pomóc w stopniowym ograniczaniu emisji dwutlenku węgla.
Zdaniem brytyjskich ekspertów z Sandbag ten cel trudno jednak będzie osiągnąć, popełniając takie błędy, jak w obecnej fazie SHE, obejmującej lata 2008 – 2012.
Sandbag sporządził listę firm z największymi nadwyżkami uprawnień, które nazwał ”tłustymi węglowymi kotami”. Suma ich nadwyżek tylko w 2008 roku wynosiła 35 milionów uprawnień, czyli 35 mln ton CO[sub]2[/sub]. To kwota równa rocznej emisji dwutlenku węgla Litwy i Łotwy w 2008 roku. Warta jest, według obecnych cen rynkowych, 500 milionów euro. To jakby dotacja wręczona im przez rządy.
W swojej prognozie Sandbag przewiduje, że do 2012 roku zyski z nadwyżek uprawnień dziesięciu najhojniej obdarowanych firm wyniosą 3,2 mld euro. To kwota równa unijnemu budżetowi ochrony środowiska. Firmy będą mogły zachować zaoszczędzone uprawnienia na kolejne lata.