To efekt wycofywania się zagranicznych instytucji z bardziej ryzykownych rynków i reakcja na silne osłabienie złotego, które zagraża zyskom z inwestycji dla zagranicznych firm.
Dlatego część z nich, zwłaszcza fundusze hedgingowe (zarabiające na ograniczeniu ryzyka zmiany wyceny aktywów), chce sprzedać walory spółki już teraz, ale za cenę o przynajmniej 9 proc. wyższą, niż same zapłaciły. Wystawiają je po 340 – 350 zł, podczas gdy same płaciły 312,5 zł. Różnica to mniej więcej tyle, ile potrzebują, by zrekompensować osłabienie polskiej waluty przy rozliczaniu transakcji.
Zdaniem analityków zagrożenia dla zysków z akcji PZU dla polskich inwestorów nadal nie ma i można się spodziewać, że ceny wzrosną o kilka lub nawet 10 proc. już w pierwszym dniu notowań. Ale przy rozliczaniu transakcji dolarowych nie jest to już pewne.
– Zagraniczni inwestorzy obawiają się dalszego umacniania dolara, co zjadłoby potencjalne zyski na debiucie i w pierwszym okresie notowań PZU – komentuje jeden z zarządzających funduszami inwestycyjnymi.
Kto może być zainteresowany akcjami? OFE co do zasady nie biorą udziału w tego typu transakcjach ze względu na ograniczenia ustawowe. A TFI przyznają, że proponowana cena ich nie satysfakcjonuje. – Kupowanie akcji PZU po 350 zł w momencie, gdy nie wiadomo, jak zadebiutuje na giełdzie, jest bez sensu – mówi jeden z zarządzających OFE. Wolą zaczekać z decyzjami do debiutu akcji ubezpieczyciela.