Handel akcjami PZU już się zaczął

Zagraniczne fundusze sprzedają akcje z oferty PZU – dowiedziała się „Rzeczpospolita”

Publikacja: 07.05.2010 04:50

Siedziba PZU w Warszawie

Siedziba PZU w Warszawie

Foto: materiały prasowe

To efekt wycofywania się zagranicznych instytucji z bardziej ryzykownych rynków i reakcja na silne osłabienie złotego, które zagraża zyskom z inwestycji dla zagranicznych firm.

Dlatego część z nich, zwłaszcza fundusze hedgingowe (zarabiające na ograniczeniu ryzyka zmiany wyceny aktywów), chce sprzedać walory spółki już teraz, ale za cenę o przynajmniej 9 proc. wyższą, niż same zapłaciły. Wystawiają je po 340 – 350 zł, podczas gdy same płaciły 312,5 zł. Różnica to mniej więcej tyle, ile potrzebują, by zrekompensować osłabienie polskiej waluty przy rozliczaniu transakcji.

Zdaniem analityków zagrożenia dla zysków z akcji PZU dla polskich inwestorów nadal nie ma i można się spodziewać, że ceny wzrosną o kilka lub nawet 10 proc. już w pierwszym dniu notowań. Ale przy rozliczaniu transakcji dolarowych nie jest to już pewne.

– Zagraniczni inwestorzy obawiają się dalszego umacniania dolara, co zjadłoby potencjalne zyski na debiucie i w pierwszym okresie notowań PZU – komentuje jeden z zarządzających funduszami inwestycyjnymi.

Kto może być zainteresowany akcjami? OFE co do zasady nie biorą udziału w tego typu transakcjach ze względu na ograniczenia ustawowe. A TFI przyznają, że proponowana cena ich nie satysfakcjonuje. – Kupowanie akcji PZU po 350 zł w momencie, gdy nie wiadomo, jak zadebiutuje na giełdzie, jest bez sensu – mówi jeden z zarządzających OFE. Wolą zaczekać z decyzjami do debiutu akcji ubezpieczyciela.

Teoretycznie popyt na akcje powinien być. Zarówno OFE, jak i TFI krytykowały zbyt małą ich zdaniem transzę dla krajowych instytucji. Ich przedstawiciele mówią teraz, że „resort skarbu ma za swoje”. – Od początku mówiliśmy, że zagraniczni inwestorzy wcale nie kupują akcji PZU z zamiarem trzymania ich długo. W przeciwieństwie do tego, co mówił rząd, to nie jest stabilny akcjonariat – przypomina jeden z naszych rozmówców. Polskie instytucje dostały 31 proc. sprzedawanych walorów, a zagraniczne 41 proc. Pozostałe 28 proc. trafiło do drobnych graczy.

Resortowi skarbu zależało na przyciągnięciu nowych inwestorów, np. funduszy emerytalnych z USA. Jednak jeszcze niedawno nikt nie myślał o takich spadkach na giełdach ani nie przewidywał skali problemów Grecji.

Debiut akcji PZU na parkiecie nastąpi 12 maja. Giełda już wcześniej zapowiedziała, że ubezpieczyciel dostanie kwadrans tylko dla siebie: obroty zaczną się o 8.45. Wczoraj GPW dodała, że w przeddzień debiutu w godzinach 8.00 – 16.35 przyjmowane będą zlecenia na otwarcie. Inwestorzy cały dzień będą mogli więc śledzić, jak zmienia się teoretyczny kurs otwarcia.

To efekt wycofywania się zagranicznych instytucji z bardziej ryzykownych rynków i reakcja na silne osłabienie złotego, które zagraża zyskom z inwestycji dla zagranicznych firm.

Dlatego część z nich, zwłaszcza fundusze hedgingowe (zarabiające na ograniczeniu ryzyka zmiany wyceny aktywów), chce sprzedać walory spółki już teraz, ale za cenę o przynajmniej 9 proc. wyższą, niż same zapłaciły. Wystawiają je po 340 – 350 zł, podczas gdy same płaciły 312,5 zł. Różnica to mniej więcej tyle, ile potrzebują, by zrekompensować osłabienie polskiej waluty przy rozliczaniu transakcji.

Ekonomia
Brak wody bije w konkurencyjność
Ekonomia
Kraina spierzchniętych ust, kiedyś nazywana Europą
Ekonomia
AI w obszarze compliance to realna pomoc
Ekonomia
W biznesie nikt nie może iść sam
Ekonomia
Oszczędna jazda – techniki, o których warto pamiętać na co dzień