Mówiąc, że władza jest najlepszym afrodyzjakiem, Henry Kissinger jej nie doceniał – bo tak naprawdę władza w ogóle ulepsza życie. Obdarzeni nią nie tylko mają więcej przyjaciół, ale cieszą się lepszym zdrowiem. Z licznych badań wynika, że niski status ma z chorobami serca większy związek niż np. otyłość czy wysokie ciśnienie.
W ostatnich latach korzyści z władzy drastycznie wzrosły. Zarobki szefów firm i innych osób z wysokiego szczebla gwałtownie rosły, choć mediana płac stała w miejscu, jak w USA, albo – jak w Europie – wzrastała powoli.
Politycy nauczyli się ciągnąć pieniądze ze swojej pozycji. Przez osiem lat od opuszczenia Białego Domu Clintonowie zarobili 109 mln dol. Tony Blair w trzy lata po odejściu z polityki stał się człowiekiem zamożnym.
[srodtytul]*[/srodtytul]
Na ten śliski słup coraz trudniej się wspiąć, a potem – utrzymać się na nim. Firmy wprowadzają bardziej złożone struktury – usuwają niektóre szczeble, zastępują hierarchię zespołami i rozpraszają funkcje po całym świecie.