Państwo nie powinno oddawać pola

- Elektroenergetyka w większości państw Europy pozostaje w domenie publicznej - mówi Paweł Szałamacha, prezes Instytutu Sobieskiego, w latach 2006-7 sekretarz stanu w Ministerstwie Skarbu Państwa

Publikacja: 24.09.2010 04:09

Państwo nie powinno oddawać pola

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

Red

Po drugiej wojnie światowej, na fali zwrotu ku etatyzmowi w gospodarce, niemal wszystkie kraje europejskie znacjonalizowały strategiczne sektory gospodarki.

Renault, British Airways, Repsol, Postbank, Enel, Volkswagen, Aerospatiale, Voest Alpine, Belgacom, przez długie lata były firmami państwowymi. Na początku lat 80. zaszła zmiana modelu gospodarczego. Od tego czasu w większości sprywatyzowano linie lotnicze, sektor finansowy, samochodowy, lotniczy, telekomunikacyjny, stalowniczy.

Od ogólnego obrazu są oczywiście wyjątki. Elektroenergetyka w większości państw Europy pozostaje w domenie publicznej.

Dlaczego? Z jakich powodów większość rządów decyduje się na zachowanie kontroli właścicielskiej nad tym sektorem ? Co odróżnia ten sektor od np. pokrewnego mu sektora paliw płynnych, który częściej podlega procesom prywatyzacyjnym?

[srodtytul]Państwowe w przewadze[/srodtytul]

Najpierw fakty. Kontrolowane przez kapitał publiczny swojego kraju są Fortum, Verbund, Vattenfall, CEZ, Enel, EdF, GdF Suez, NorskHydro, DongEnergy, EsB, Hafslund, RWE. Sprzedane – bo nie sprywatyzowane – na rzecz firm państwowych są Electrabel, Endesa, British Energy, częściowo EnBW.

Firmy z przewagą kapitału prywatnego są nieliczne, na przykład Iberdrola, EoN, Scottish Power.

Powyższe zestawienie dotyczy w pełni zintegrowanych firm energetycznych, posiadających własne moce wytwórcze, nie setek prywatnych firm handlujących energią. Notabene, ta sytuacja jest czymś normalnym dla sektora.

Początki energetyki ponad sto lat temu w Europie wiązały się z powstawaniem lokalnych elektrowni zakładanych przez miasta w celu oświetlenia ulic i wprowadzenia komunikacji tramwajowej. Następnie korporacje przemysłowe zakładały siłownie dla własnych potrzeb.

Z chwilą powstawania ogólnokrajowych sieci, w latach 30. poprzedniego wieku, nieuchronnie wkraczało państwo jako właściciel i organizator procesów gospodarczych. Powstały zintegrowane systemy, elektrownie systemowe, są tego efekty uboczne – nie tylko u nas energetycy żyją jak pączki w maśle.

[srodtytul]Konkurencja to nie wszystko[/srodtytul]

Podstawowa przyczyna pozostawienia własności państwowej w energetyce to zawodność mechanizmu konkurencji. Ta przypadłość jest zdeterminowana technologią.

Ujmując rzecz w uproszczeniu: aby zaistniała realna konkurencja między dostawcami prądu, konkurencyjne firmy musiałyby wybudować własne linie przesyłowe elektryczności, aby konsument domowy lub korporacyjny mógł wybrać dostawcę.

To oczywiście graniczy z niemożliwością. Teoretycznie jest możliwe, inżynierowie z przyjemnością podjęliby się takiego zadania, ale koszt takiej inwestycji nie uzasadnia tej decyzji.

Aby przeskoczyć to ograniczenie, wymyślono zasadę dostępu stron trzecich do infrastruktury, zasadę TPA. Polega ona na tym, że właściciel infrastruktury przesyłowej ma prawny obowiązek, na żądanie klienta, dostarczenia mu prądu zakupionego od firmy wskazanej przez tego nabywcę.

Kłopot z TPA polega na tym, że jej wdrożenie wymaga przełamania podstawowego instynktu, interesu właściciela, który po to wybudował sieć, aby sam na niej zarabiać.

Aby zobrazować trudność TPA, dam przykład sieci wodociągowej, gdzie analogicznie właściciel rur powinien być zobowiązany do dostarczenia wody od wybranej przez nas studni.

To podstawowe strukturalne napięcie powoduje, że regulator stale goni sektor, niestety zwykle będąc krok za nim. Właściciel sieci stara się sabotować TPA, narzucając stawki za przesył energii, na tyle wysokie, by nikomu nie opłacało się z niej korzystać, i by klient musiał kupować prąd od niego.

W rezultacie, rozdziela się przesył od obrotu energią (stąd zwykły człowiek nie rozumie wielu pozycji na fakturze). Regulator dąży do ograniczenia kosztów przesyłu, bada stawki, koszty inwestycji itd.

Bardzo słaba, rachityczna konkurencja powstała w segmencie cen na obrót. Ale stawki mają tendencję do równania w górę. Dwa lata temu przedstawiano przykład sprzedanych STOEN i GZE jako prywatnych firm, u których ceny są niższe od przeciętnych.

Przedsiębiorstwa te działają na najlepszej części rynku krajowego, który cechuje duża urbanizacja, zagęszczenie zamożnych odbiorców, łatwo osiągają korzyści skali. Ich dzisiejsze cenniki według Agencji Rynku Energii nie odbiegają od średniej.

Dlatego, oczywiście możemy sprzedać energetykę firmie kontrolowanej przez inne państwo lub nawet ją sprywatyzować, ale nie ma żadnej gwarancji, że większa efektywność zarządzania takim podmiotem przyniesie korzyści konsumentom.

Prywatny lub częściej publiczny zagraniczny właściciel z pewnością sprawniej będzie zarządzał firmą, zwolni 10 – 15 proc. pracowników, podejmie szybciej decyzje. I co z tego, skoro nie ma skutecznego mechanizmu, aby obniżył ceny? Jest na odwrót, wszystkie mechanizmy każą mu podwyższać ceny, aby zdjąć rentę monopolistyczną z gospodarki.

Zwolennicy prywatyzacji energetyki powinni rozważyć tę alternatywę. Aby pomóc, podam, że według Eurostatu ceny energii elektrycznej dla gospodarstw domowych za 100 kWh wyniosły w II połowie ubiegłego roku, w poddanej w pełni mechanizmom prywatyzacji i konkurencji Wielkiej Brytanii 14,07 euro, a we Francji 12,25 (cena zawiera wszystkie podatki). Etatyzm zobowiązuje, w cenie brytyjskiej podatki stanowią 4,8 proc., za kanałem 24,7 proc., co jeszcze silniej pokazuje, gdzie konsumowana jest różnica.

[srodtytul]Nadzieja w technologii[/srodtytul]

Jest nadzieja, a nią technologia. Nie obrażę czytelnika, przytaczając banał: zasady ekonomiczne należy rozpatrywać w technologicznym i politycznym kontekście.

Telekomunikacja przez lata podlegała podobnym ograniczeniom. Dlatego, nie tylko ze względu na przewagę myślenia etatystycznego, była państwowa. Także, od początku lat 90., ze zmiennym sukcesem próbowano poddać ją rygorom konkurencji. Ale dopiero potęga technologii telefonii komórkowej w pełni złamała dawne monopole.

Energetyka nadaje się do prowadzenia sensownej polityki gospodarczej powiązanej z innymi polami. Według wielu prognoz za 10 – 15 lat świat osiągnie szczyt wydobycia ropy naftowej, po czym nastąpi jego spadek i wzrost cen.

Mimo marginesu błędu zakładamy, że jednak to nastąpi. Podkreślam możliwość błędu, bo przecież może zajść radykalna zmiana technologii spalania.

Niemniej roztropny rząd równomiernie rozkłada akcenty w polityce gospodarczej. Francja, co wynika z jej oficjalnych dokumentów, przez następną dekadę rozwijać będzie przede wszystkim systemy transportowe oparte o energię elektryczną, czyli kolej i transport publiczny w miastach

– tramwaje i metro. W warunkach własności publicznej łatwiej jest koordynować strategię transportową, środowiskową i energetyczną. Warunkiem podstawowym jest rządność.

Prywatyzacja powinna osiągać następujące cele: poprawę zarządzania firmami, transfer technologii do firm, wpływy do budżetu. Poprawa zarządzania zapewne nastąpi, niemniej nie ma gwarancji, że przełoży się na konkurencyjność gospodarki.

W energetyce technologię można kupić, nie są konieczne więzi kapitałowe, aby ją pozyskać. Pozostaje ostatnia przyczyna, czyli bieżące łatanie budżetu.

Dyskusja o energetyce pokazuje słabość polskiej doktryny gospodarczej. Powstawała ona często pod presją interesów, nie mając oparcia w silnych instytucjach państwa.

W naszym kraju często to, co powinno być publiczne, jest prywatne – np. część autostrad, a to, co może być prywatne, jest państwowe – np. miliony hektarów ziem rolnych.

Energetyka naprawdę nie nadaje się do prywatyzacji. Należy podjąć się trudniejszego wyzwania – poprawy publicznego władztwa nad tymi firmami.

[i]Tytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji

Autor jest prezesem Instytutu Sobieskiego, w latach 2006 – 2007 był sekretarzem stanu w Ministerstwie Skarbu Państwa[/i]

Po drugiej wojnie światowej, na fali zwrotu ku etatyzmowi w gospodarce, niemal wszystkie kraje europejskie znacjonalizowały strategiczne sektory gospodarki.

Renault, British Airways, Repsol, Postbank, Enel, Volkswagen, Aerospatiale, Voest Alpine, Belgacom, przez długie lata były firmami państwowymi. Na początku lat 80. zaszła zmiana modelu gospodarczego. Od tego czasu w większości sprywatyzowano linie lotnicze, sektor finansowy, samochodowy, lotniczy, telekomunikacyjny, stalowniczy.

Pozostało 95% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy