W dawnej Polsce tworzeniem kalendarzy mogli się zajmować tylko profesorowie Akademii Krakowskiej. Ich układanie według porządku gregoriańskiego było przywilejem. Efekty tej pracy otrzymywali wybrani i nieliczni – kalendarze trafiały na dwory i do siedzib władz kościelnych.
Dziś do roli jednego z najbardziej pożądanych upominków sprowadziła kalendarz firma Pirelli. Jest to jej prestiżowy produkt, bardziej wartościowy niż ogumienie dla Formuły 1. Wydawany od 1964 r. „pirelli" nie jest dostępny w sprzedaży. W limitowanej edycji, jako noworoczny podarunek od koncernu, trafia do rąk nielicznych, ważnych klientów, wybranych gwiazd show-biznesu i polityków. Jako jeden z pierwszych otrzymał go książę Filip, małżonek królowej Elżbiety II.
[srodtytul]Więcej niż ciało[/srodtytul]
Do zdjęć, biorąc za to ogromne gaże, pozowały, odsłaniając swoje ciała, modelki i aktorki, m.in. Naomi Campbell, Hilary Swank, Kate Moss, Cindy Crawford. Fotografowali je wybitni artyści – Annie Leibovitz, Bruce Weber, Terry Richardson. Choć modelki na ogół są nagie i w erotycznych pozach, „pirelli" pokazuje coś więcej niż ciała. Komentuje przemiany społeczne – jak ten z 1966 r. – skupiony wokół hipisowskiego „flower power”. Inspiruje się literaturą – w 1969 r. ukazały się zdjęcia Harry’ego Peccinottiego interpretujące poetyckie teksty. A także prowadzi dialog ze sztuką – w 2000 r. Annie Leibovitz sfotografowała nowojorskie tancerki, olimpijkę Jacqui Agyepong i modelkę Laetitię Castę w pozach, w jakich utrwalali kobiety na najsłynniejszych obrazach Rubens i Botticelli.
Nic dziwnego, że narodził się kult The Cal – tak nazywa się dziś coroczny przegląd tych fotografii.