Kalendarze 2011 - najpiękniejsze, kontrowersyjne

Najpiękniejsze i najbardziej kontrowersyjne, dla idei i dla pieniędzy. Wieloplanszowe, zdzieraki i osobiste

Publikacja: 07.01.2011 04:05

Małgorzata Niemczyk, polska siatkarka i mistrzyni Europy w 2003 r., komentatorka sportowa i samorząd

Małgorzata Niemczyk, polska siatkarka i mistrzyni Europy w 2003 r., komentatorka sportowa i samorządowiec – na karcie kalendarza charytatywnego 2011 Fundacji 777

Foto: Archiwum

W dawnej Polsce tworzeniem kalendarzy mogli się zajmować tylko profesorowie Akademii Krakowskiej. Ich układanie według porządku gregoriańskiego było przywilejem. Efekty tej pracy otrzymywali wybrani i nieliczni – kalendarze trafiały na dwory i do siedzib władz kościelnych.

Dziś do roli jednego z najbardziej pożądanych upominków sprowadziła kalendarz firma Pirelli. Jest to jej prestiżowy produkt, bardziej wartościowy niż ogumienie dla Formuły 1. Wydawany od 1964 r. „pirelli" nie jest dostępny w sprzedaży. W limitowanej edycji, jako noworoczny podarunek od koncernu, trafia do rąk nielicznych, ważnych klientów, wybranych gwiazd show-biznesu i polityków. Jako jeden z pierwszych otrzymał go książę Filip, małżonek królowej Elżbiety II.

[srodtytul]Więcej niż ciało[/srodtytul]

Do zdjęć, biorąc za to ogromne gaże, pozowały, odsłaniając swoje ciała, modelki i aktorki, m.in. Naomi Campbell, Hilary Swank, Kate Moss, Cindy Crawford. Fotografowali je wybitni artyści – Annie Leibovitz, Bruce Weber, Terry Richardson. Choć modelki na ogół są nagie i w erotycznych pozach, „pirelli" pokazuje coś więcej niż ciała. Komentuje przemiany społeczne – jak ten z 1966 r. – skupiony wokół hipisowskiego „flower power”. Inspiruje się literaturą – w 1969 r. ukazały się zdjęcia Harry’ego Peccinottiego interpretujące poetyckie teksty. A także prowadzi dialog ze sztuką – w 2000 r. Annie Leibovitz sfotografowała nowojorskie tancerki, olimpijkę Jacqui Agyepong i modelkę Laetitię Castę w pozach, w jakich utrwalali kobiety na najsłynniejszych obrazach Rubens i Botticelli.

Nic dziwnego, że narodził się kult The Cal – tak nazywa się dziś coroczny przegląd tych fotografii.

Tegoroczne wydanie miało swoją prapremierę w grudniu, w Moskwie. Tym razem za obiektywem stanął sam Karl Lagerfeld, zwany cesarzem mody. Tytuł nosi adekwatny do tegorocznego tematu kalendarza, którym jest mitologia. Sesja odbyła się w jego paryskim studio.

36 czarno-białych fotografii opowiada o boginiach, wojowniczkach i herosach. Panowie i panie upozowani i pięknie wyrzeźbieni światłem przypominają klasyczne rzeźby. Odwołanie do Rzymu zamierzone – to nie tylko kolebka naszej cywilizacji, ale także, od 140 lat, ojczyzna koncernu Pirelli.

Wśród modelek, obok aktorki Julianne Moore, są aż dwie Polki – Magdalena Frąckowiak i Anja Rubik. Dotąd z naszych szerokości geograficznych tylko Małgorzata Bela i Daria Werbovy (urodzona w Polsce ukraińskiego pochodzenia, wychowana w Kanadzie) fotografowane były dla kultowego kalendarza. W 2008 r. w Botswanie udawały dzikie amazonki wśród słoni w obiektywie Petera Bearda. W tym roku również razem występują na reklamach H&M

Udział w sesji dla Pirellego to nobilitacja, która przypieczętowuje pozycję w świecie show-biznesu. Otrzymanie kalendarza jest jak wpis do ekskluzywnego klubu. Nic dziwnego, że Pirelli ma ambitnych naśladowców.

Za dorównujący mu poziomem uważa się kalendarz wydawany przez firmę Huber. W przeciwieństwie do „pirellego" eksponuje więcej panów niż pań.

[srodtytul]Marketing i sztuka[/srodtytul]

W Polsce od kilkunastu lat organizowany jest Międzynarodowy Konkurs Kalendarzy Vidical. Współorganizują go Muzeum Plakatu w Wilanowie i warszawska ASP. W jury zasiadali m.in. prof. Stanisław Wieczorek, Franciszek Starowieyski, Waldemar Świerzy, Chris Niedenthal, Andrzej Dudziński, Stasys Eidrigevicius, Hanna Bakuła, Leszek Mądzik i Mariusz Wideryński (prezes Związku Polskich Artystów Fotografików).

Konkursowi towarzyszą hasła: „być jak Pirelli”, „między sztuką a marketingiem”. Bo choć są on otwarty dla wszystkich i można tu wystartować nawet z kalendarzem projektu własnego dziecka – to głównie konkurują firmy.

– Kalendarze to skuteczny i tani sposób reklamy. Za kilkadziesiąt tysięcy złotych wydanych na przygotowanie i druk, dostajemy przedmiot, który dzięki użyteczności i atrakcyjnej formie przyciąga uwagę przez cały rok. To niewiele w porównaniu z setkami tysięcy złotych za kilkusekundowe spoty w radiu czy w telewizji – mówi Zbigniew Płatek, współorganizator konkursu. – Mało tego, dziś rozmiar kalendarza, jego elegancja świadczy o kondycji i aspiracjach firmy – dodaje. – Im lepszy artysta jest zaangażowany w jego przygotowanie, im staranniej kalendarz jest wydany, tym lepiej postrzegana jest marka, która go potem przez cały rok firmuje.

Kategorie konkursowe są różne: plakatowy, wieloplanszowy, zdzierak, osobisty i nietypowy. Wśród tych ostatnich bywały malowane ręcznie na jedwabiu, wypalane na skórze, wyszywany na bamboszach. Najatrakcyjniej prezentują się wielkoformatowe, wieloplanszowe. W ubiegłym roku złoto w tej kategorii dostały ex aequo „Żywot malarza” z grafikami Jerzego Dmitruka, wystawiony przez firmę KONSTANTA SA i „Grand Press Photo 2010” Wydawnictwa Press ze zdjęciem Tomasza Gudzowatego na otwarcie.

Na rok 2011 konkurs nie jest jeszcze rozstrzygnięty. Kalendarze można nadsyłać do 10 stycznia, ogłoszenie wyników odbędzie się 3 lutego. Wystawa pokonkursowa w Muzeum Plakatu w Wilanowie potrwa do końca lutego.

– Najczęściej wyróżniają się firmy, które ufają artystom dużego kalibru i w ich ręce oddają przygotowanie kalendarza – mówi Płatek. – Gwarancję sukcesu dają najlepsi polscy plakaciści, tacy jak Pągowski, Szaybo, i fotograficy formatu Tomasza Gudzowatego czy Tomasza Sikory.

Bywa, że kalendarz zachwyci urodą lub też zaintryguje z innego powodu do tego stopnia, że kontrowersyjny temat podchwytują media. Z takiej skutecznej i niedrogiej reklamy skorzystał w zeszłym roku włoski producent akcesoriów pogrzebowych. Był na skraju bankructwa. Postawił i na urodę modelek, i na szokującą tematykę. Seksowne diabliczki, anielice, samobójczynie i płaczki pozują na tle trumien w różnych stylach. Kalendarz nie startował w żadnym konkursie. Był krytykowany w prasie. I sprzedał się na pniu.

[srodtytul]Dla idei[/srodtytul]

Możliwości, jakie daje kalendarz, coraz częściej wykorzystuje się w celach charytatywnych. Jako pierwsze zrobiły to słynne dziś tzw. dziewczyny z kalendarza. Grupa gospodyń domowych w średnim wieku z hrabstwa Yorkshire zdecydowała się wydać kalendarz z własnymi nagimi zdjęciami. Potrzebowały pieniędzy dla męża jednej z nich, który umierał na białaczkę. Odniosły sukces, a pomysł podchwyciły kolejne osoby i instytucje.

W Wielkiej Brytanii ukuto nawet określenie SWAGs (Servicemen's Wives And Girlfriends) – Żony i dziewczyny żołnierzy. Termin powstał przy okazji sesji zdjęciowej rozebranych partnerek żołnierzy przebywających w Iraku i Afganistanie. „Gołym kalendarzem" wsparły akcję charytatywną Help for Heroes (pomoc dla tych, którzy wracają z wojny okaleczeni i wymagają rehabilitacji czy pomocy psychologów). Przy okazji przypomniały, skąd się wzięły w kalendarzach skąpo odziane lub rozebrane panie. Ich projekt utrzymany był bowiem w stylistyce „Vargas Girls”, czyli prac Alberto Vargasa, amerykańskiego malarza ponętnych kobiet. Jego obrazki umieszczano w kolorowych magazynach dla panów, w kalendarzach i na kartach do gry. Cieszyły się ogromną popularnością wśród żołnierzy na frontach II wojny światowej.

Charytatywne kalendarze ukazują się też w Polsce. Kolejny raz wydała taki firma YES z Poznania. Zatrudnia najlepszych fotografów, którzy utrwalają wizerunki najpiękniejszych Polek. Zdjęcia trafiają nie tylko do kalendarza. Sprzedawane są też na aukcji charytatywnej, z której dochód zasila Fundację Ewy Błaszczyk „Akogo?", pomagającej dzieciom po urazach mózgu. W wydaniu na 2011r. umieszczono zdjęcia Anny Jagodzińskiej w obiektywie Mateusza Stankiewicza.

Gwiazdy skutecznie promują szczytne cele. Ludzie lubią mieć ich wizerunki na ścianach. Polskie siatkarki brały udział w sesji do kalendarza na 2011 rok Fundacji 777, która opiekuje się chorymi na nowotwory. Sesję zaplanowano starannie. Każdą z siatkarek przedstawiono w indywidualnej scenografii i stylizacji. Starano się podkreślić ich kobiecość, delikatność i seksapil. Za obiektywem stanął Jerzy Gaweł. Kalendarz jest już wydany, można go kupić m.in. na stronie www.fundacja777.pl. Dochód ze sprzedaży przeznaczony będzie na leczenie 29-letniej Aleksandry chorej na ziarnicę.

Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy