Dostarczając dane inwentaryzacyjne na temat posiadanej infrastruktury, operatorzy nie muszą podawać szczegółowych informacji o węzłach dostępowych. Jeśli ich liczba jest duża, dla Urzędu Komunikacji Elektronicznej będą wystarczające dane na temat węzłów agregacyjnych oraz lista np. budynków, gdzie poprowadzono np. dostępowe światłowody.
To jeden z ustaleń, jakie podjęto podczas dzisiejszej debaty na temat inwentaryzacji infrastruktury telekomunikacyjnej w UKE. Obecni w czasie dyskusji przedstawiciele Instytutu Łączności oraz Marzena Śliz, doradca prezesa UKE, odnieśli się zgłaszanych przez operatorów (m.in. przez Piotra Marciniaka z Krajowej Izby Komunikacji Ethernetowej) obaw o bezpieczeństwo danych na temat posiadanej infrastruktury.
– Nikt nie pokaże realnych danych, jeśli nie będzie gwarancji ich bezpieczeństwa. Te informacje zdradzają bowiem plany inwestycyjne operatorów – mówił Marciniak. Przedstawiciele UKE i Instytutu Łączności zapewnili, że do danych źródłowych na temat infrastruktury dostęp mają tylko i wyłącznie przedsiębiorca oraz prezes UKE.
– Publicznie, z możliwością przetwarzania, będą dostępne tylko zagregowane dane zbiorcze – mówił Włodzimierz Zalewski z IŁ. Przedstawiciele operatorów zgłaszali także UKE problem czarnych plam, czyli miejsc formalnie pokrytych infrastrukturą telekomunikacyjną, która jednak nie wystarcza do zapewnienia odpowiedniego poziomu usług.
– Takie obszary są wyłączone z dofinansowań unijnych. W tej sytuacji operatorzy mają niewielką motywację do przekazywania danych, bo na takich obszarach nie zostaną zorganizowane konkursy, z których można by skorzystać – przekonywał Piotr Marciniak z KIKE.