Dawny unijny komisarz, technokrata Monti chce wywołać znowu wzrost we Włoszech, po latach pozostawania tego kraju w tyle za innymi ze strefy euro, i docelowo zmniejszyć gigantyczny dług publiczny 120 proc. PKB, dwukrotnie większy od kryterium z Maastricht.
- Rząd przyjął projekt ustawy z pakietem reform strukturalnych zapewniających wzrost — ogłosił premier po 8-godzinnym posiedzeniu gabinetu. Posunięcia zmierzają do zwiększenia konkurencji w kilku sektorach i do poprawy stanu wyeksploatowanej infrastruktury. — Włoska gospodarka pozostawała w tyle od dziesięcioleci — dodał Monti. — Większa konkurencja oznacza większą otwartość, większą przestrzeń dla młodych ludzi, dla zasług mniejszą dla przywilejów i dla polujących na renty — dodał.
Plan zmierza do likwidacji praktyk protekcjonistycznych m. in. właścicieli taksówek, aptek i prawników. Z tego powodu wywołał wiele oporów w grupach interesów, ale wielu Włochów uważa to za zło konieczne. Proponowane reformy przewidują sprzedaż poza aptekami specyfików nie wymagających recept, zmiany i uproszczenie rejestrowania nowych firm, likwidację minimalnych stawek a takich zawodach jak prawnicy, wydawanie więcej koncesji dla chętnych do pracy jako taksówkarze.
Duże projekty infrastruktury miałyby z kolei możliwość emitowania obligacji dla zdobywania środków na swe finansowanie, co zmniejszy ciężary ponoszone przez państwo.
- Włoska gospodarka ma wiele ograniczeń — uważa prof. Giuliano Noci z mediolańskeij uczelni MIP. — Liberalizacja jej głównych sektorów, o czym mówi się od 30 lat, mogłaby wywołać wzrost o 2 proc. wobec średniego wzrostu 1 proc. z ostatniej dekady.