Po południu dolar amerykański wyceniany był na 3,29 zł, o 0,1 proc. mniej niż w piątek. Euro kosztowało 4,06 zł, tyle samo co na koniec poprzedniego tygodnia. Stosunkowo dobre nastroje na rynku to m.in. efekt informacji, jakie pojawiły się wczoraj na rynku. Pozytywnie zaskoczyły dane z Głównego Urzędu Statystycznego o polskiej produkcji w lipcu, która wzrosła o 5,2 proc. r./r., po wzroście o 1,2 proc. w czerwcu, a w porównaniu z poprzednim miesiącem spadła o 2,3 proc. Wyniki te okazały się lepsze od oczekiwań analityków. Część z nich przekonuje, że złoty nie powiedział jeszcze ostatniego słowa i w najbliższych dniach możliwe jest dalsze umocnienie naszej waluty. Niektórzy wierzą, że za euro w niedługiej przyszłości zapłacimy tylko 4 zł.
Większych emocji brakowało także na rynku długu. Po południu rentowność 10-letnich obligacji polskich wynosiła 4,92 proc. W piątek było to 4,94 proc. Tak jak w przypadku złotego analitycy pozytywnie oceniają przyszłość polskiego długu.