W poniedziałek od rana nasz pieniądz znowu tracił na wartości. Euro kosztowało ponad 4,17 zł, a dolar 3,32 zł. Za szwajcarskiego franka na starcie płacono blisko 3,48 zł. Kolejne godziny notowań przyniosły dalszy spadek naszego pieniądza. Kurs euro zbliżył się, podobnie jak w poprzednim tygodniu, do 4,2 zł. Na tym poziomie znowu uaktywnili się kupujący. Dzięki temu wieczorem za wspólną walutę płacono w Warszawie 4,18–4,19 zł, czyli 0,5 proc. więcej niż w piątek. Dolar, który w ciągu dnia był wyceniany nawet na 3,34 zł, przed zamknięciem kosztował niespełna 3,33 zł, co oznaczało zwyżkę o 0,4 proc. Frank podrożał o 0,48 proc., do 3,49 zł, choć dzienne maksimum znajdowało się na wysokości prawie 3,5 zł.
Znacznie lepiej wczoraj radziły sobie polskie obligacje. Jedynie papiery dziesięcioletnie, których rentowność w piątek mocno spadła, cieszyły się mniejszym zainteresowaniem. Wieczorem ich oprocentowanie wynosiło 4,83 proc. wobec 4,82 proc. na wcześniejszej sesji. W przypadku pięciolatek rentowność sięgała 4,28 proc., a dwulatek 4,01 proc.